Smutek wypełnia długo wyczekiwany film Toma Forda. Przeszłość przypomina o sobie w postaci wymyślonej powieści, a emocje z każdą chwilą stają się coraz bardziej gęste. „Zwierzęta noczy” powoli wwierca się pod skórę przy pomocy nienachalnej metaforyki i pomieszania gatunków. Reżyser stworzył film dopieszczony pod wieloma względami. Przez piękne kadry opowiada o nostalgii i powrocie do podejmowanych decyzji. Teraźniejszość weryfikuje przeszłości i boleśnie nie pozwala zapomnieć popełnionych błędach.
Reżyser Samotnego mężczyzny ponownie opowiada o miłości i tęsknocie za nią, ale akcję dzieli pomiędzy fikcję a rzeczywistość. Susan (Amy Adams) prowadzi galerię sztuki, mieszka w ogromnym nowoczesnym domu. Jest ucieleśnieniem kobiety sukcesu, ale z jej oczu wyziera smutek i pustka. Dawno temu rozwiodła się z mężem, który jako jedyny wierzył w jej artystyczną duszę. Po latach Edward (Jake Gyllenhaal) przesyła jej swoją powieść. Książka zatytułowana Nocturnal Animal staje się metaforyczną historią ich uczucia i rozliczeniem z żywymi emocjami.
Tom Ford kreuje intrygujący świat pięknych ludzi i przestrzeni. Wyczucie smaku przekłada się na wytworną mieszankę melodramatu z kinem sensacyjnym. Reżyser nie tylko chce robić wrażenie, ale opowiadać rozbudowane historie. Już otwierająca sekwencja rytmicznego tańca nagich kobiet o rubensowskich kształtach w amerykańskich barwach staje się interesującym komentarzem do wszechobecnego kultu szczupłego ciała. Piękni ludzie zamieszkują wysublimowane apartamentowce i wille, ale wydziera z nich emocjonalne zepsucie i ogrom fałszu. Zapatrzeni w złudne piękno tracą siłę na wewnętrzny rozwój szczerości i niewinności.
„zwierzęta nocy” to gra z oczekiwaniami i konwencjami. Amy Adams opowiada o rozdarciu między dwoma światami. Kroczeniu własną ścieżką a spełnianiem oczekiwań rodziców. Ford potrafi wydobywać nostalgiczne nuty, głównie przy pomocy kompozytora Abla Korzeniowskiego, ale nie brakuje mu pomysłu na mocne tąpnięcie i strzały. Doskonale sprawdza się w tej formie Gyllenhaal, który przedstawia wariację na temat „Wolnego strzelca”. Smutne oczy i szaleńcze poszukiwanie zemsty towarzyszą mu na ekranie, choć są wtórne i oklepane w jego wykonaniu, doskonale korespondują z zastaną rzeczywistością.
Ford nie daje jawnych odpowiedzi. Rozrzuca tropy, tworzy opowieść o samotnej kobiecie i nieuchronności z zmian, które nie zawsze wychodzą na dobre. To historia pięknie ubrana, dopracowana w każdym szczególne, choć boleśnie nie podkoloryzowana. Wyższe sfery znowu toną w smutku i rozczarowaniu. Nic nie zakryje pustki wystawnego życia. Nie pomoże wytworne ubranie od Gucciego, kiedy świat okazał się rozczarowaniem.