-daję 7 łapek!
Niezobowiązująca komedia, która natrząsa się z oklepanych motywów, by w świadomy sposób je powielać. Zombieland: Kulki w łeb powraca po 10 latach, zombie apokalipsa trwa w najlepsze, a nasi bohaterowie nie tyle walczą o przetrwanie, co o ustabilizowanie swojego życia w panującym dookoła chaosie. Ruben Fleischer doskonale odnajduje się w dziczy, dodając swoim bohaterom interesujących wyzwań. Świat pełen zombie nadal może być przedstawiony w świeży i zabawny sposób.
Przeczytaj także: Zabawa w pochowanego
Tallahassee (Woody Harrelson), Columbus (Jesse Eisenberg), Wichita (Emma Stone) i Little Rock (Abigail Breslin) nadal tworzą zespół. Razem stawiają czoła niebezpieczeństwom, ale coraz częściej myślą o względnej stabilizacji. Właśnie wprowadzili się do Białego Domu I wydaje się, że ich życie powoli zbliża się do normalności, kiedy przerażona budowaniem domowego ogniska Wichita postanawia wraz z siostrą zniknąć. Szybko przekona się, że po latach walki w chaosie, stabilizacja i spokój to elementy, których najbardziej potrzebuje w życiu. Zanim jednak zrozumie, czego tak naprawdę chce, wszystkich bohaterów czeka niebezpieczna przeprawa i walka ze zmutowanymi zombiakami.
Rzeczywistość Zombieland: Kulki w łeb wypełniona jest małymi dramatami, sporą dawką śmiechu i odartej z emocji przemocy. Rozrywka w czystej postaci, która nie wymaga większego zaangażowania, doskonale spełnia się w swojej roli. Patrzymy na bohaterów, których znamy i lubimy, kibicujemy im w osiągnięciu sukcesu, a do tego ponownie dostajemy garść nowych postaci. Zoey Deutch pojawia się jako blondyneczka, która przetrwała głównie za sprawą nieprawdopodobnego szczęścia. Słodka idiotka kupuje Columbusa bezpretensjonalnością. Jest bezpośrednia, nieco naiwna, a cały jej komizm polega na oderwaniu od okrutnej rzeczywistości. Oprócz tego zobaczymy ostrą i pewną siebie Rosario Dawson jako Nevada, a także Luke’a Wilsona, który jako Albuquerque wchodzi w konkury z Tallahassee.
Przeczytaj także: Parasite
Zombieland: Kulki w łeb to udana kontynuacja, która zachowała swój lekki i przyjemny klimat, zmieniając nieco optykę. Bohaterowie pragną stworzyć swoją małą ojczyznę, odnaleźć bezpieczny dom i – przynajmniej minimalnie – powrócić do normalności. Fleischer potrafi skutecznie żonglować stereotypami i schematami, bawi się odniesieniami do popkultury i nie szczędzi sarkastycznych komentarzy. Ten film jest przykładem niegłupiej komedii, w której głównym motywem są latające kończyny i wybałuszone bebechy. Eskapizm na miarę naszych czasów.