-daję 5 łapek! (No 5 i pół!)

Premierze filmu Zenek towarzyszą wielkie emocje. Produkcja TVP o polskim królu disco polo jeszcze przed wejściem na ekrany zdążyła podzielić kinomaniaków. Część zarzeka się, że nigdy nie sięgnie po tę produkcję, kiedy reszta z niecierpliwością przebiera nogami. Tymczasem film Jana Hryniaka nie jest tym, czego można by się spodziewać. Czy warto dać mu szansę?

Przeczytaj także: 365 dni

Wydawać by się mogło, że film opowiadający o wokaliście zespołu Akcent, będzie opatulony brokatową powłoką uwielbienia i lekkiego pastiszu. Muzyka, która schlebia raczej niskim gustom budzi żywe emocje, a umiejętności wokalne Zenona Martyniuka wielu potrafią przyprawić o palpitacje serca. Proste teksty i banalny rytm sprawiają, że noga sama rwie się do tańca, a w remizach niezmiennie królują Przez twe oczy zielone czy Życie to są chwile. Tymczasem twórcy nie tyle skupiają się na muzyce i powstawaniu kultowych utworów, co portrecie przeciętnego chłopaka, który wybił się na prostolinijności, radości tworzenia i otwartości wobec ludzi.

Zenek tonie w kliszach i stereotypach przeznaczonych dla tego typu produkcji. Od zera do milionera, blaski i cienie sławy, miłość kontra sława czy radość i ból. Nie zabraknie przeglądania się w zwierciadle prawdy, przyklejonych uśmiechów czy zapijania smutków. I choć wad scenariuszowych można by jeszcze kilka wymienić, trzeba przyznać, że produkcja Hryniaka ma wiele pozytywnych aspektów, które dość skutecznie równoważą wszelkie niedociągnięcia. W zaskoczeniu poziomem realizacji Zenka można popaść w przesadny zachwyt, ale trzeba szczerze przyznać, że ten film jest dobry.

Przeczytaj także: Bohemian Rhapsody

Całość skupia się na prostej historii dorastania Zenka Martyniuka (świetny Jakub Zając i Krzysztof Czeczot), który wychował się na podlaskiej wsi. Realia tamtej rzeczywistości, mieszanina kultur i śmieszne wspomnienia PRL stanowią siłę tej produkcji. Z ekranu bije aktorska charyzma, która prowadzi do nieco gorzkiej refleksji: wokalista Akcentu jest bezbarwną postacią. Kiedy bohater zawodzi, kontrolę przejmują inne elementy, m.in. zdjęcia, które potrafią zapierać dech w piersi. Trzeba zwrócić uwagę na dobrze zrealizowane pościgi, ujęcia z drona czy świetnego mastershoota, w trakcie którego na ekranie pojawia się prawdziwy Zenek – niczym Stan Lee w swoim uniwersum. Wiele w tym filmie jest puszczania oka do widza i zdarzają się nienachalne humorystyczne akcenty.

Film Jana Hryniaka nie jest dziełem wysokich lotów, ale potrafi zapewnić dobrą rozrywkę. Prócz kilku dłużyzn gdzieś w środku i niepotrzebnych sekwencji w formie programu telewizyjnego z współczesności, Zenek uroczo bawi, a jego muzyka – której nie jestem fanką – nie dominuje całej opowieści. Aranżacje Daniela Blooma dodają jej nieco uroku. 

Zenek jest ugładzoną opowieścią o królu disco polo, w której na próżno poszukiwać prób zrozumienia fenomenu tego wokalisty. Co więcej, film Hryniaka obnaża ułomności tytułowego bohatera i pokazuje jego wycofanie, brak charyzmy i nudną osobowość. W zestawieniu ze swoimi ekranowymi odpowiednikami wypada blado. I choć z łatwością można znaleźć błędy tej produkcji, całość pozostawia po sobie zadziwiająco dobre wrażenie. Elementy kina obyczajowego mieszają się z gangsterskimi sekwencjami, a aktorzy wykonują świetną robotę. Zenek przewyższył moje oczekiwania i być może dlatego nie potrafię być bardzo surowa wobec niego.  Zapewne za sprawą niebywałej charyzmy Jakuba Zająca, która przysłania wszelkie mielizny scenariusza.  

https://www.youtube.com/watch?v=EQTLedNDYms
Related Posts

Amerykański sen nie jest dla każdego. Mit od zera do milionera już dawno upadł. Ciężka praca nie...

Czy myśleliście kiedyś o tym, jakby to było spotkać swoją starszą wersję? Czy miałaby dla Was...

Lubię filmy, które rozbijają magiczną bańkę, w której macierzyństwo to droga usłana płatkami róż....

Leave a Reply