Polskie kino jest pruderyjne. Stara się pozostawać w bezpiecznej strefie nagości, a już na pewno nie często pozwala sobie na wejście w emocjonalne przestrzenie zakazane – zepchnięte na margines czy to przez społeczne normy, czy wstydliwą naturę polskiego obywatela. Dlatego rzadko portretuje homoseksualnych bohaterów. Lesbijska miłość pojawia się gdzieś w tle. Nie stanowi głównej osi filmowych opowieści. Jednak w ostatnich latach doczekaliśmy się kilku produkcji eksplorujących erotyczną fascynację kobiet. Czy możemy mówić o przełomie?
Kocham cię, bo boję się samotności
Jednym z pierwszych filmów, który w centrum stawia homoseksualny związek kobiet było w „W ukryciu” Jana Kidawy – Błońskiego. Jest rok 1944. Przestronne radomskie mieszkanie skrywa pod podłogą niebezpieczną tajemnicę – Żydówkę Ester (Julia Pogrebińska). Kobieta stanowi nie tylko zagrożenie dla jego mieszkańców, ale przede wszystkim dla Janki (Magdalena Boczarska), która opiekuje się nią, budząc w sobie demony z przeszłości. Więź, która rodzi się między kobietami, jest nie tyle podszyta cielesną fascynacją, co emocjonalnym uzależnieniem od drugiego człowieka. Doświadczona przez los, porzucona przez matkę, która popełniła samobójstwo, Janka nigdy nie zbudowała zdrowej relacji z drugim człowiekiem.
„W ukryciu” ma w sobie tajemnicę i wpisuje się w gatunkowe schematy thrillera. Można zacząć się zastanawiać, co tak naprawdę w swojej historii chciał pokazać reżyser i o czym opowiada w oderwaniu od historycznego anturażu. Nie da się ukryć, że seksualność bohaterek jest na usługach męskiej fantazji. Bohaterki odgrywają erotyczne ekscesy, które stają się tylko ozdobą w mrocznej fabule. „W „W ukryciu” nie ma mowy o miłości. To czysta perwersja odkrywania traum głównej bohaterki. Janina początkowo nie darzy Ester sympatią. To ojciec zadecydował o heroicznym czynie uratowania Żydówki. Kiedy zostaje aresztowany, niechlubne zadanie spada na kark samotnej i nieco zagubionej Janki. W końcu znajduje się w sytuacji, kiedy to ona posiada władzę i kontrolę nad cudzym życiem. Ester staje się jej własnością, ale przede wszystkim ratunkiem dla spragnionej bliskości duszy. Działanie Janki jest napędzane przez obsesję i strach, że ponownie zostanie sama.
Kidawa – Błoński pokazuje seksualność bohaterek jako środek do osiągnięcia celu. To akt nie tyle bliskości czy duchowego przeżycia, co upust skłębionych emocji. Wydaje się, że tak naprawdę płeć bohaterek nie ma znaczenia. Ester równie dobrze mogłaby być mężczyzną, a obsesyjna natura Janki nie uległaby zmianie. Wzajemna fascynacja kobiet jest przejściowa – wypełnia pustkę po utraconej miłości Ester czy interesownym kochanku Janki.
„W ukryciu” pozostaje zachowawcze i wyjątkowo skostniałe w strukturze thrillera. W końcu zakazany wybuch namiętności prowadzi do tragicznych wydarzeń, obsesja odbiera zmysły, a homoseksualna miłość nie wykracza poza granice wstydliwego tabu. Podobnie jak w węgierskim „Innym spojrzeniu” z Grażyną Szapołowską i Jadwigą Jankowską – Cieślak lesbijki nie mogą liczyć na szczęśliwe zakończenie w heteronormatywnej rzeczywistości.
Samoakceptacja w czasach transformacji
Tomasz Wasilewski w „Zjednoczonych Stanach Miłości” opowiada o przełomie w polskiej rzeczywistości, kiedy upadł komunizm. Przedstawia świat, w którym kobiety są zepchnięte na margines patriarchalnej społeczności, gdzie samotnie zmagają się ze swoimi uczuciowymi problemami. W jednej z trzech przedstawionych historii główną rolę odgrywa Renata (Dorota Kolak) – kobieta po 60-tce, nauczycielka rosyjskiego samotnie żyjąca w mieszkaniu w bloku z wielkiej płyty. Po śmierci „siostry” – możemy się tylko domyślać prawdy o naturze ich związku – została sama. Do tego zostaje zmuszona do przejścia na emeryturę, by ustąpić miejsca anglistce. Oddech nowej rzeczywistości czuć na plecach, dzięki czemu Renata zaczyna budzić się do odkrywania własnych pragnień.