– daję 6 łapek!

Wyznania mordercy to film o chorym umyśle zbrodniarza i kulturowej fascynacji złem. Po obejrzeniu seriali Mindhunter czy Manhunt jesteśmy dobrze zapoznani z zauroczeniem mrocznym umysłem mordercy. Odkrywaliśmy zakamarki jego pragnień, poszukiwaliśmy źródeł wypaczonego spojrzenia i przyglądaliśmy się lubieżnej grze sprawcy z poszukującym śledczym. Yu Irie tylko pozornie nie interesuje śledztwo i wymierzanie kary, skupia się na medialnej i społecznej fascynacji złem, aby finalnie zatopić się w motywach zemsty, sprawiedliwości i prawdy.

Wyznania mordercy

Wyznania mordercy

Lata 90. W Japonii grasuje seryjny morderca – dusiciel. Policja rozkłada bezradnie ręce, nie mogąc odnaleźć żadnych tropów prowadzących do wyłonienia konkretnych podejrzanych. Mijają lata, sprawca pozostaje na wolności, a jego zbrodnie ulegają przedawnieniu. Rodziny ofiar nie doczekają się sprawiedliwości. W tym nastroju wolności i bezkarności na rynku pojawia się książką „Wyznania mordercy”, w której Masato (Tatsuya Fujiwara) przyznaje się do popełnionych czynów. Rozpoczyna się medialna nagonka, szaleństwo w social mediach i miłość tłumu. Yu Irie nie skupia się jednak na przedziwnym mechanizmie, który sprawia, że ludzie kochają Masato. To tylko tło do prawdziwej rozgrywki z policjantem Makimurą (Hideaki Ito), który – zdaje się jako jedyny – nie spoczął w poszukiwaniu.

Wyznania mordercy są dziwną hybrydą thrillera z dramatem i kryminałem. I choć poruszają ciekawe struny ludzkich fascynacji, nie potrafią utrzymać napięcia. Irie wprowadza kilka zaskakujących twistów, ale brakuje mu werwy, żeby przyciągnąć uwagę, szczególnie że większość filmu rozgrywa się we wnętrzach i tonie w długich, czasami koślawych dialogach. O ile szybka przebieżka przez medialny szum, fanowski hype i drogę na szczyt popularności może stać się ciekawą próbą analizy powierzchownego społeczeństwa, które z otwartymi ramionami przyjmuje do grona swoich idoli seryjnego mordercę, zabrakło jakiegoś pogłębienia tematu. Interesujące wątki przeplatają się ze żmudnymi działaniami niekompetentnej policji, aż całość finalnie wpada w koleiny rozwiązywania kryminalnej intrygi.

Wyznania mordercy

Wyznania mordercy

Irie przygotował kilka ciekawych zwrotów akcji, pociągnął niespodziewanie za kilka sznurków, zmieniając nasze oczekiwania. Jednak nie do końca udało mu się ujarzmić formę całej opowieści. Wyznania mordercy przybierają nieznośne melodramatyczne tony, przez co trudno zaangażować się emocjonalnie w działalność Makimury, a także samego Masato. To przykład filmu, w którym ciekawa koncepcja zostaje pochłonięta przez chaotyczną formę.

Related Posts

Amerykański sen nie jest dla każdego. Mit od zera do milionera już dawno upadł. Ciężka praca nie...

Czy myśleliście kiedyś o tym, jakby to było spotkać swoją starszą wersję? Czy miałaby dla Was...

Lubię filmy, które rozbijają magiczną bańkę, w której macierzyństwo to droga usłana płatkami róż....

Leave a Reply