Jacek Beler urodził się w Zabrzu w artystycznej rodzinie. Aktor filmowy i teatralny, muzyk i artysta o charakterystycznej aparycji. Polscy twórcy widzą go w rolach ulicznego zakapiora i bandyty. Co myśli o tym sam aktor i jak pracowało się z Krzysztofem Skoniecznym przy najnowszej produkcji HBO Ślepnąc od świateł?
Dlaczego zdecydował się Pan na aktorstwo? Czy to rodzina zachęcała do takiego wyboru?
J.B: Kiepskie wyniki w nauce, ratowanie się szkolnym kabaretem i poetyckimi konkursikami, brak zainteresowania konkretnym kierunkiem studiów, na które i tak bym się najprawdopodobniej nie dostał.
Co daje Panu więcej satysfakcji: aktorstwo czy zespół Mięśnie?
J.B: Mięśnie to formacja, gdzie mogę pozwolić sobie na wszystko. Każdy rodzaj scenicznego wariactwa. To przede wszystkim projekt muzyczny. Film czy teatr to trochę inny lot. A satysfakcja zależy od poziomu zaufania i zaangażowania ludzi w dany projekt.
Wydaje mi się, że muzyka daje Panu sporo wolności, a kino czy telewizja obsadzają Pana według schematu: bandyty i gangstera albo niepokojącego artysty. Czy tylko takie propozycje do Pana przychodzą?
J.B: Lubię typów, których gram. Amantów grają dziś ładni chłopcy. Oczywiście obsadzanie aktorów wbrew warunkom może dać jeszcze ciekawsze efekty, ale gdy masz w rękach dobry scenariusz to nieważne czy jest to rola grzecznego intelektualisty czy psychopaty, warto jest w nią wejść.
Czy ma Pan jakąś wymarzoną rolę?
J.B: Nie mam. Skupiam się na tym co mam w danej chwili do zrobienia.
Czym dla Pana jest Warszawa?
J.B: To zależy od pory roku i pogody.
Czy przyjeżdżając do stolicy z Zabrza, spodziewał się Pan nowego, lepszego życia? Warszawa jawiła się jako miasto sukcesu?
J.B: Warszawa- miasto sukcesu… Nie kumam tego. Może przez to, że moje życie w Zabrzu nie było aż tak straszne, a już na pewno nie straszniejsze niż pierwsze lata w Warszawie.(śmiech) Teraz Warszawa to mój dom.
Zagrał Pan w serialu HBO „Ślepnąć od świateł” na podstawie powieści Jakuba Żulczyka. Czy czytał Pan książkę zanim dostał Pan scenariusz? Jeśli tak, to czym się od siebie różnią?
J.B: Nie czytałem niestety, ale znam tych, co czytali (śmiech) i nie kojarzą postaci, którą gram. Czy będzie widoczna na ekranie? Miejmy nadzieję. (śmiech)
Gra Pan postać dilera Sikora. Mógłby Pan powiedzieć nieco więcej o tej postaci?
J.B Sikor to postać tragiczna.
Akcja serialu rozgrywa się głównie nocą. Czy udało się Panu poznać nocną stolicę? Jak wrażenia?
J.B: Udało się (śmiech). Mieszkam tu od 13 lat. Najciekawsze wrażenia to te, o których nie powinienem opowiadać.
Jak wyglądała współpraca z Krzysztofem Skoniecznym? Czy to, że ma doświadczenie aktorskie wypływa na pracę z nim jako reżyserem?
J.B: Z Krzyśkiem znamy się od początku szkoły. Działaliśmy razem w GŁĘBOKIM OFFIE, więc dobrze znamy swój gust jeśli chodzi o różne gatunki sztuki. To ułatwia współpracę. Jest pewny swego, przygotowany. To budzi zaufanie. Stara się dawać każdemu poczucie, że jest ważną częścią projektu.
Dlaczego warto oglądać „Ślepnąc od świateł”?
J.B: A dlaczego nie? Skoro to jedna z najmocniejszych propozycji w tym sezonie.