Łukasz Ronduda i Łukasz Gutt we Wszystkie nasze strachy tworzą kino palące, bolesne i mocno aktualne. Opowiadając o artyście Danielu Rycharskim uderzają w uprzedzenia, obojętność i niechrześcijańską postawę wobec bliźnich. Trudno nie odbierać tego filmu jako polityczny i światopoglądowy manifest, który chciałby uderzać w nasze sumienia.
Przeczytaj także: Lokatorka
Daniel (Dawid Ogrodnik) mieszka w małej wsi, gdzie wszyscy się znają, a prywatne tajemnice trudno utrzymać. Mężczyzna jest artystą, tworzy rzeźby i instalacje zanurzone w kulturze katolickiej. Jego nieodłącznym elementem jest dres z tęczowym lampasem. Nie kryje się ze swoją orientacją seksualną, nie afiszuje, ale po prostu tworzy i angażuje się w życie społeczne. Bierze udział w protestach rolników, świetnie dogaduje się z księdzem, któremu pomaga zmodernizować przydrożny ołtarzyk. Jest częścią większej całości do czasu aż jedna z nastolatek popełni samobójstwo. Jagoda (Agata Łabno), napiętnowana ze względu na swoją seksualność, nie wytrzymała presji. Mieszkańcy winą za tragedię obarczają Daniela.
Przeczytaj także: Hiacynt
Wszystkie nasze strachy są najbardziej przystępnym narracyjnie filmem Łukasza Rondudy, ale niosą w sobie pokaźny ładunek emocjonalny. Reżyserzy budują sceny obfitujące w symbole i metafory. Skupiają się na szczegółach, dbają o detale, obracając się w strefie sztuki współczesnej, która świetnie punktuje bolączki i problemy naszej rzeczywistości. Ściera ze sobą dwa światy religijności na pokaz i braku zrozumienia drugiego człowieka. Daniel wierzy i jest gejem – to elementy jego tożsamości, które wielu trudno zrozumieć.
Ronduda i Gutt tworzą film mocno artystyczny, który opowiada o twórczości Rycharskiego, ale też nie uciekają od polityki. Opowiadając o społeczności LGBT, nie można oderwać się od tego, co dzieje się wokół nas. Twórcy dosadnie punktują naszą nietolerancję i wyraźny podział ludzi na takich jak my i innych. Nie zabraknie we Wszystkich naszych strachach scen mocnych i symbolicznych. Szczególnie wtedy, kiedy Daniel bierze na swe ramiona krzyży wyrzeźbiony z drzewa, na którym Jagoda popełniła samobójstwo, i idzie z nim przez Warszawę. Staje się reprezentantem całej społeczności, która na swych barkach dźwiga ciężar niezrozumienia, napiętnowania, obelg i wykluczenia. I choć całość popada momentami w patos, takie filmy są nam potrzebne, by otwierać dyskusję o tym, co nas otacza.
daję 7 łapek!