Wspomnienie lata – beztroska czy bezwzględne dorastanie?
Słoneczne dni. Upalne poranki i burzowe noce. Radosne godziny nad wodą. Gry i zabawy zatopione w dźwiękach gramofonu. Dzieciństwo letnich wakacji kojarzy się z beztroską, zapomnieniem i odkrywaniem nowych rzeczy. Podobnie jest w przypadku Piotrka (genialny Max Jastrzębski), który tego lata musi się zmierzyć ze zmianą relacji z matką, dorastaniem, pierwszą miłością i niezgodą na otaczającą rzeczywistość. I choć opis ten brzmi jak banał. Klisza, której chce się szybko pozbyć. Adam Guziński tworzy film niezwykle gęsty od spojrzeń i małych gestów, które stanowią powierzchowny teatrzyk dla poważnych wewnętrznych przemian.
Wspomnienie lata z łatwością mogło się stać filmem pretensjonalnym, który opowiada o emocjonalnym dorastaniu dziecka. Guziński potrafi jednak na tyle dobrze poprowadzić fabułę i aktorów, że wszelki banały odchodzą w niepamięć. Film, dzięki temu, staje się niezwykle intymny i wyciszony. Zbudowany na niedopowiedzeniach i domysłach, które wypływają z ludzkich twarzy.
Reżyser przedstawia świat lat 70., małe miasteczko i wyjątkową relację matki (Urszula Grabowska) z synem. Ich wspólne spędzanie czasu, rozumienie się bez słów wydaje się magicznym wytworem wyobraźni. A pierwsze rysy sprawiają, że jesteśmy zainteresowani, jak Piotrek odnajdzie się w nowej sytuacji. Szczególnie, że chłopiec jest cichy, samotny i bardzo bystry, dzięki czemu wiele rozumie bez wypowiedzianych słów.
Ten film staje się emocjonalną wędrówką przez losy chłopca, któremu przyszło się zmierzyć z problemami, na które nie był do końca gotowy. Powolne wycofywanie się matki, brak męskiego wzorca, pierwsza miłość, utrata przyjaciela czy brak siły, aby stawić czoła chłopakom z podwórka. To lato nie oszczędza Piotrka, a Guziński stara się uchwycić te ważne momenty.
Wspomnienie lata to film wyjątkowo mocno aktorski. Adam Sikora, autor zdjęć, z bliska przygląda się twarzom bohaterów, dzięki czemu nie mogą ukryć swoich emocji. Do tego świat przybiera kolorowych barw lat 70. i nostalgicznie odtwarza tamtą atmosferę – przez muzykę, programy telewizyjne czy elementy scenografii. Momentami przypomina Kochanków z Księżyca. Moonrise Kingdom Wesa Andersona, ale brak mu tej pogody i entuzjazmu opowiadania. Guziński tworzy subtelne kino, na które składają się małe wstrząsy. To lato stanie się ważną lekcją, ale nie zapisze się kolorowymi barwami na karcie wspomnień.