Wirtuoz. Pojedynek zabójców to nierówna walka scenariusza i płaskiego aktorstwa z piękną scenerią amerykańskiej prowincji. Trup ściele się gęsto, tajemnica niespiesznie przyciąga, ale intryga upada już po kilku minutach. Nick Stagliano tworzy flegmatyczne kino, które być może przyciąga klimatem, ale zawodzi zawiązaniem i rozwiązaniem akcji.

Przeczytaj także: Jojo Rabbit

Wirtuoz (Anson Mount) jest mistrzem w swoim fachu. Cierpliwy, przygotowany na niespodziewane zdarzenia i gotowy do poświęceń działa jako płatny zabójca. Umiejętnie rozdziela misję od emocji, skutecznie wykonuje działania i jest chlubą swojego mentora (Anthony Hopkins). Prowadzi proste życie, skupiając się na wykonywaniu otrzymywanych zleceń. Pewnego dnia otrzymuje zadanie – zlikwidować tajemniczą osobę. Wirtuoz nie wie, kto jest jego celem. Jedyne informacje, jakie posiada to godzina i miejsce, gdzie pojawi się ofiara. Pech chce, że w tym samym czasie przebywa tam kilka osób. Wirtuoz musi rozwikłać zagadkę i zrealizować misję.

O ile cała historia brzmi ciekawie, Stagliano nie potrafi do końca zbudować napięcia i uczucia niepokoju. Rozpoczyna swoją opowieść o głosu z offu, a samego Wirtuoza czyni przewodnikiem po przedstawianym świecie. Senny i monotonny głos zabiera nas w podróż po ponurej Ameryce. Pozbawieni nadmiaru bodźców z uwagą możemy przygląda się otoczeniu bohatera i skutecznie wyłapywać niepokojące sygnały. Pech chce, że intryga jest grubymi nićmi szyta i dość szybko można się zorientować, jaki będzie finał. 

Przeczytaj także: Złe psy

Anson Mount wypada intrygująco. Aktor robi, co może, żeby jego bohater przyciągał uwagę. Powściągliwość i opanowanie stają się idealną powłoką, pod którą kłębią się niewypowiedziane emocje. I choć sam Wirtuoz z pewnym wewnętrznym pęknięciem, rysą, która jest skazą na idealnym portrecie mordercy, bywa interesujący, Stagliano wpisuje go w zbyt banalny scenariusz. Abbie Cornish jako tajemnicza kelnerka przyciąga uwagę, stara się grać na niuansach, ale zbyt szybko wykłada wszystkie karty. 

Wirtuoz. Pojedynek zabójców nie jest filmem spełnionym, głownie za sprawą ledwie średniego scenariusza. Stagliano wykorzystuje motywy znane z kina noir, tworzy mroczny klimat i buduje ciekawy konflikt wewnętrzny, który trapi głównego bohatera, jednak nie daje temu wszystkiemu wystarczającej przestrzeni do wybrzmienia. Średni film z potencjałem na coś więcej. 

daję 5 łapek!

Related Posts

Amerykański sen nie jest dla każdego. Mit od zera do milionera już dawno upadł. Ciężka praca nie...

Czy myśleliście kiedyś o tym, jakby to było spotkać swoją starszą wersję? Czy miałaby dla Was...

Lubię filmy, które rozbijają magiczną bańkę, w której macierzyństwo to droga usłana płatkami róż....

Leave a Reply