Wyrzutkowie, tajemnicze postaci, które nie odnajdują się w ramach społecznych i wyjątkowi bohaterowie w samotności spędzający swoje dni to ulubieni mieszkańcy światów kreowanych przez Tima Burtona. Tajemnica, groteska i makabra to znaki rozpoznawcze jego filmów. I choć sam reżyser w stajni Disneya przez kilka lat powielał znane sobie motywy, nie potrafił doskoczyć do fenomenu swoich dzieł z lat 80. i 90. Wednesday można uznać za jego powrót na dobrą drogę!

Wednesday. Gwendoline Christie as Larissa Weems in episode 102 of Wednesday. Cr. Vlad Cioplea/Netflix © 2022

Wednesday – świetny miks gatunków

Jedna z najbardziej wyrazistych rodzin popkultury trafiła Netfliksa. Oczekiwanie na premierę było wypełnione licznymi obawami. W końcu amerykański gigant od lat wrzuca do swojej stare i sprawdzone motywy i podaje je w mniej lub bardziej strawny sposób. Tylko czasem można trafić na coś wyjątkowego, wykraczającego poza sprawdzony przepis na sukces. Wednesday porusza się po znanych ścieżkach. Nie wyważa otwartych drzwi i raczej nie przynosi zaskakujących rozwiązań, ale w angażujący sposób zaprasza do świata, który dla wielu wyśmienicie gra na sentymentach. Dostajemy mroczną, ale też w swym niebywale barwną mieszankę teen drama, czarnej komedii i serialu detektywistycznego. Świat Harry’ego Pottera spotyka Sabrinę, a całość pobrzmiewa nieco motywami z Sherlocka Holmesa. Amerykańska prowincja skrywa wiele tajemnic, a szkoła dla wyrzutków tworzy przestrzeń dla wyrażanie siebie, wzajemnej akceptacji i eksploracji otoczenia. 

Wednesday (wybitna Jenna Ortega) nie jest duszą towarzystwa. Ubrana na czarno manifestuje swoją czarną duszę. Socjopatyczne zapędy sprawiają, że trafia do szkoły Nevermore. Liceum, do którego chodzili jej rodzice, stanie się miejscem, w którym będzie musiała stawić czoła rodzinnym tajemnicom, tajemniczemu potworowi, rówieśnikom i własnym pragnieniom. Tim Burton wrzuca ją do świata pełnego odmieńców, by pokazać, jak każdy z nich je wyjątkowy, a razem tworzą społeczność gotową walczyć o siebie nawzajem. Z serialu płynie dość przewidywalny morał o wspólnotowości i otwieraniu się na drugą istotę, ale daleko mu do nachalnego banału. 

Wednesday. (L to R) Jenna Ortega as Wednesday Addams, Emma Myers as Enid Sinclair in episode 102 of Wednesday. Cr. Courtesy of Netflix © 2022

Wednesday – wizualna precyzja

Moc serialu tkwi przede wszystkim w sposobie opowiadania i wizualnej precyzji. Dostajemy świat pełen kontrastów, w którym Addamsowie wyróżniają się swoim mrokiem i chłodem. Poukładana, z ciasto zaplecionymi warkoczykami Wednesday wychodzi na pierwszy plan i choć może nam trochę brakować rodzinnych interakcji, młodziutka Jenna Ortega tworzy niesamowitą rolę. Skupiony i przenikliwe spojrzenie, kamienna twarz i wyrzucane na chłodno mocne riposty perfekcyjnie wypełniają ten świat. Jej kostiumy i charakteryzacja stają się nieodłącznym elementem budującym otaczającą ją rzeczywistość i wyrażającym to, co aktualnie dzieje się wokół niej. Precyzyjnie dopracowana scenografia wprowadza nas do różnych porządków, uzupełniając narrację o ważne wizualne tropy. 

Zresztą warstwa wizualna od zawsze była bardzo ważna w dziełach Burtona. W tym wypadku kolor staje się przewodnikiem po przedstawionej rzeczywistości, dopełnia informacje o charakterach postaci i prowadzi nas przez meandry narracji. Uwielbiająca czarny Wednesday wyróżnia się w świecie wyrzutków, kolorowa Enid (Emma Myers) zaraża optymizmem, a pełna szarości dyrektorka Nevermore (Gwendoline Christie) pokazuje powagę i emocjonalną powściągliwość. Zresztą to tylko część interesujących postaci wypełniających świat Wednesday.

Serial wyprodukowany i wyreżyserowany (cztery pierwsze odcinki) przez Burtona to naprawdę dobrze skonstruowana opowieść, w której Ortega błyszczy najjaśniej. Aktorka daje nam kilka świetnych scen (choćby jej mroczny i pełen pasji taniec!), doskonale potrafi puentować i przyciąga emocjonalną powściągliwością. Być może Wednesday nie jest powiewem świeżości, ale dobrze żongluje znanymi motywami. To historia, która zapowiada ciekawą serię. Mam nadzieję, że jeszcze lepiej poznanym młodą dziewczynę, ale też całą mroczną rodzinę Addamsów.

Related Posts

Warszawski bon vivant z bagażem doświadczeń i kieliszkiem w dłoni raczej nie wzbudza sympatii od...

Mam taką przypadłość, że jak już coś zacznę oglądać, to muszę skończyć. Staram się dawać szansę...

Lubię bajkowe opowieści, w których dziewczynki są w centrum i samodzielnie pokonują przeszkody....

Leave a Reply