Autor: Kamila Koronska
We krwi to debiut reżyserski scenarzysty Rasmusa Heisterberga, który zyskał uznanie dzięki takim produkcją jak Millenium: Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet, Kochanek królowej i Dziewczyna z tatuażem. W filmie trudno nie zauważyć efektów wieloletniej pracy pisarskiej, która w przypadku autora zaprocentowała niezwykle wyczulonym zmysłem dramaturgii, pozwalającym reżyserowi na podróż bez szwanku w rejony zwyczajności i banału, jakim jest dość spowszedniała już historia o dorastającym pokoleniu Y.
We krwi, czyli dorastanie po duńsku
Główny bohater – Simon jest młody i zagubiony. W obliczu istotnych wyborów, jakie zaczyna stawiać przed nim dorosłe życie, raczej niż wspinać się na szczyty decyzyjności woli wydłużać swoją sielankową egzystencję bawiąc się w klubach ze swoimi współlokatorami – Knudem, Sorenem i Esbenem. Czwórka przyjaciół żyje razem w mieszkaniu współdzielczym w Kopenhadze tworząc, jak się wydaje zgraną komunę. Ich życie przypomina beztroską egzystencję większości dzisiejszych studentów – najpierw wspólna nauka, potem wspólny posiłek, a na końcu wspólna dionizyjska impreza, na której chłopcy w zależności od ilości i jakości spożytych używek bawią z dziewczynami lub kozami. W portrecie Heisterberga nie ma jednak miejsca na bezmyślność. Reżyser opowiadając historię przyjaciół, zagląda do źródła przysłowiowego „nawalania się w trupa” i tego, co nas czeka po przekroczeniu wszystkich moralnych granic. Nawet tych wypracowany w świętym kręgu przyjacielskich relacji.
Z punktu widzenia sartrowskiej koncepcji skazanego na wolność bytu, próba ucieczki przed zaangażowanym i odpowiedzialnym życiem zawsze kończy się katastrofą. Dla Simona i Knuda absolutnym wyzwoleniem jest możliwość spędzenia jednego semestru w Boliwii, który poza oczywistą wartością edukacyjna, ma również wartość dodaną – szanse na kolejną ucieczkę od niepowodzeń i trudności dorosłego życia.
Okazuje się jednak, że planowany wyjazd nie zostaje przychylnie przyjęty przez pozostałych przyjaciół, którzy zaczynają skłaniać się ku bardziej ustabilizowanemu życiu. W obliczu podziałów Simon i Knud instynktownie zbliżają się do siebie, ale to jeszcze nie znaczy, że ich wspólne plany przetrwają próbę czasu i serię niefortunnych wydarzeń, jakie czekają na nich w alkoholowym cugu.
Do budowania niesamowitej atmosfery młodzieżowego życia, Heisterberg wykorzystuje w pełni potencjał dostępnych przestrzeni i emanującego z nich światła. W filmie prawie każdej emocji bohaterów odpowiada inna barwa świetlna – zaczynając od pulsującej euforii klubowych laserów, przez budzące nadzieję poranne słońce, aż do sterylnej bieli szpitalnych jarzeniówek. Na wyróżnienie zasługuje również główna kreacja Simona( Kristoffer Bech), który przez rok przygotowywał się do roli duńskiego Ikara.
Chociaż, w trakcie rozwijającej się historii widz może mieć wątpliwość, co do konkretnej tezy stawianej przez twórców filmu, to jednak konsekwentnie poprowadzona historia upadku Simona zdaje się sugerować, że ciężar odpowiedzialności dopada każdego nawet na pozornej drodze donikąd.