Gdy ogląda się premierę w towarzystwie twórców, w atmosferze radości i zachwytu, trudno nie ulec podniosłemu nastrojowi. Muzyka na żywo, mocne emocje i zadowolenie z finalnego efektu wielu godzin ciężkiej pracy. Na szczęście w przypadku Watahy ta pozytywna energia nie jest na wyrost. Już dwa pierwsze odcinki drugiego sezonu pokazują, że to jeden z najlepszych seriali realizowanych w Polsce. HBO to marka, która dba o precyzję wykonania, poruszając ważne i bieżące tematy. Wataha to dobry scenariusz, fantastyczni aktorzy i kontrowersyjna fabuła skupiająca się na przemycie ludzi przez polsko-ukraińską granicę.
Powracamy w złowieszcze Bieszczady. Wiktor Rebrow (Leszek Lichota) uciekł w głąb lasu i nikt od czterech lat nie wie, gdzie się znajduje. Adam Grzywaczewski „Grzywa” (Bartłomiej Topa) został pochowany, a pracownicy Straży Granicznej wiodą w miarę spokojne życie, od czasu do czasu trafiając na trop nielegalnych emigrantów. Spokój miasteczka zostaje zachwiany, kiedy strażnicy znajdują 21 ciał, a z ośrodka dla uchodźców znika doktor Marta Siwa (Anita Jancia). Czy te dwie sprawy są ze sobą powiązane? Iga Dobosz (Aleksandra Popławska), która po ostatniej sprawie w Bieszczadach zna siatkę powiązań, będzie próbowała dociec prawdy. Nieustraszona i silna kobieta musi stawić czoła hermetycznej i męskiej hierarchii.
Drugi sezon Watahy rozpoczyna się niezwykle mrocznie. Widzimy, że twórcy potrafią odnieść się do bieżącej sytuacji na Bliskim Wschodzie i kryzysu emigracyjnego, który przeżywa Europa. Ruch na granicy się zwiększył, wyrastają nowe siatki przemytnicze, a warunki przyrodnicze nie pozwalają na pełną swobodę działania.
Pierwszy odcinek staje się doskonałym przypomnieniem i wprowadzeniem do bieszczadzkiej rzeczywistości. Wiktor Rebrow, licząc na pomoc najbliższych, ukrywa się w lesie. Obserwuje świat z zewnątrz i nie zamierza się wtrącać. Pogodził się ze swoim losem uciekiniera, oskarżonego o zbrodnie, których nie popełnił. Przez przypadek do jego chatki trafia ukraińska emigrantka poszukująca jedzenia i lekarstw dla swojego syna. Rebrow – z surowością i dystansem – przyjmuje ich do siebie, jednak wkrótce okazuje się, że matka z dzieckiem niosą w sobie o wiele większą traumę niż głód i choroba. Ich przeżycia łączą się w odnalezionymi ciałami, dlatego Rebrow rozpocznie śledztwo na własną rękę, a przy okazji będzie próbował pomóc prokurator Dobosz. Szczególnie, że kobieta może liczyć na umiarkowane wsparcie po stronie Straży Granicznej. Widzimy, że to ona i Wiktor wysuną się na pierwszy plan do czasu, aż do gry wkroczy trzecia, dawno niewidziana postać.
Dwa pierwsze odcinki doskonale spełniają się jako thriller i serial kryminalny. Gatunkowa hybryda trzyma w napięciu, pokazując postaci z krwi i kości uwikłane przez czas i miejsce, w których przyszło im żyć. To nie papierowe charaktery noszące jedną wyrazistą cechę, ale jednostki złożone z wad i zalet, mocnych stron i słabości. Aleksandra Popławska doskonale czuje się w butach pani prokurator, który pokazuje swoją siłę, ale jest przy tym kobieca i pełna lęków, i wątpliwości. Między nią a Leszkiem Lichotą jest magiczna chemia, która pozwala wierzyć w portretowane antagonizmy. Ich bohaterowie jednocześnie ze sobą rywalizują i nienawidzą się, ale co najważniejsze nie są sobie obojętni.
Wataha umiejętnie splata poruszane wątki, a cały przedstawiony świat tętni życiem. Twórcy pokazują niewydolność systemu, brud życia przy granicy, a to wszystko pięknie opakowane w gatunkowych ramach. Niesamowity klimat Bieszczad pozwala wykreować osobną atmosferę – jest ciężko, mokro i nieprzyjemnie. A do tego tajemniczo i momentami magicznie, szczególnie wtedy, kiedy siły natury przenikają się z nieporadnością człowieka. Ten serial wciąga przedstawioną historią, w której poszczególne wątki doskonale splatają się w spójną całość i intrygują na tyle, żeby przyciągnąć uwagę i w napięciu oczekiwać kolejnych odcinków. Piękno zdjęć – co przede wszystkim jest zasługą niesamowitych plenerów – polega na umiejętności łączenia uroków Bieszczadów z brzydotą popełnianych zbrodni. HBO przygotowało produkcję, która zasługuje na uznanie. To mocna otwarcie jesiennego sezonu i myślę, że nie będzie łatwo znaleźć równie dobrych propozycji w polskiej telewizji. Wataha rusza na łów i już wiadomo, że będzie mocno kąsać!