Rynek w Hawanie tętni życiem. Radośni i uśmiechnięci ludzie oddają się swoim obowiązkom, ale w przyjemnością przystają, by posłuchać wyjątkowego koncertu Andresa i jego towarzysza, utalentowanego muzycznie kinkażu Vivo. Film Kirk De Micco pokazuje, że muzyka zaciera wszelkie granice, a miłość mieszka nie tylko w sercu, ale również w słowach i dźwiękach.
Lin – Manuel Miranda ma ostatni bardzo dobry czas. Od premiery i wielkiego sukcesu Hamiltona jego nazwisko nie schodzi z ust fanów musicali. Tym razem aktor powraca z opowieścią dla dzieci, ale i dorosłych. Urocza animacja ma w sobie latynoskiego pazura i amerykański rozmach. Sprawnie wciąga w poruszającą historię o odchodzeniu, zaprzepaszczonych szansach, przyjaźni pomimo różnic i miłości, która przetrwa wszelkie przeciwności. Vivo przywodzi na myśl Coco (poruszając trudny temat odchodzenia), Odlot, gdy mówi o miłości i oddaniu, przyjacielskie O Yeti!, a także muzyczną pasję rodem z Soul. Ta mieszanka sprawia, że nie sposób się nudzić.
Przeczytaj także: Coco
Vivo jest uroczym kinkażu, który całe swoje życie spędził z Andresem, byłym śpiewakiem operowym, który zrezygnował ze swojej kariery i miłości na rzecz sukcesu Marty Sandoval. Teraz razem śpiewają na rynku w Hawanie ku uciesze miejscowych. Pewnego dnia Andres dostaje list od słynnej śpiewaczki, która zaprasza go na wyjątkowy koncert w Miami. Niestety los lubi płatać figle i spotkanie nigdy nie dojdzie do skutku. Vivo postanawia wyruszyć do Ameryki, by w imieniu swojego muzycznego towarzysza przekazać Marcie piosenkę powstałą z miłości do niej. Po drodze spotka zbuntowaną i nieco szaloną Gabi, która ma niebywały talent do pakowania się w tarapaty.
De Micco tworzy zabawną opowieść pełną przygód, w której każde niepowodzenie staje się motywacją do działania, a przyjaźń wartością dodającą skrzydeł. Vivo pełne jest pozytywnej energii i kolorowych postaci. Miranda napisał świetną muzykę, która łączy w sobie latynoskie rytmy, nieco rapu i popu. To ona staje się częścią przedstawionego świata i charakteryzuje bohaterów. Vivo to gorąca kubańska krew, podczas gdy Gabi chce być zbuntowaną raperką. Trzeba przyznać, że na ścieżce dźwiękowej wiele się dzieje i można rozpoznać charakterystyczne rytmy Mirandy.
Przeczytaj także: Co w duszy gra
Vivo bawi i uczy, czaruje muzyką i kolorowymi barwami. To bajka, która pokazuje, że razem można osiągnąć więcej. Warto podążać za sercem, a małe gesty mają ogromne znaczenie. „Niedźwiedź miodowy” z lasu deszczowego zostawia w pozytywnym nastroju z tupiącą nóżką w rytm chwytliwych melodii. Bardzo przyjemny seans.
daję 7 łapek!