– daję 7 łapek!

Gdyby wszystkie debiuty były tak udane jak Viktoria, nie musielibyśmy się martwić o kondycję współczesnego, artystycznego kina. Maya Vitkova podejmuje spore ryzyko, tworząc prawie trzygodzinny filmowy poemat o zwycięstwach i przegranych, marzeniach i zaprzepaszczonych szansach, a także o kobietach zatopionych w komunistycznej rzeczywistości Bułgarii. Dawno nie widziałam czegoś tak subtelnego i wysublimowanego bez pretensjonalnego tonu i artystycznego nadęcia. Wizualna i intelektualna rozpusta.

Viktoria / materiały prasowe

Viktoria / materiały prasowe

Boriana (Irmena Chichikova) dusi się w małym mieszkaniu z mężem i własną matką. Potajemnie pije colę i odpala papierosy zapalniczką w kształcie Statui Wolności. Tęskno spogląda w stronę zachodu, marząc o ucieczce do Wenecji. Jej plany pokrzyżuje ciąża i narodziny Viktorii – niesamowitego dziecka uwielbianego przez cały naród jako symbol zwycięstwa i dobrobytu kraju. Dziewczyna jest rozpieszczana przez wszystkich dookoła, szczególnie przez Todora Żiwkowa – przywódcę kraju, ale jedyne, czego nie może otrzymać to miłość własnej matki. Pozbawiona więzi z rodzicielką – dosłownie (brak pępowiny) i metaforycznie – próbuje się zadomowić w zastanej rzeczywistości. Krnąbrna, nieustępliwa i zdecydowana kroczy własną ścieżką, odnosząc swoje własne, małe zwycięstwa. Pasmo – wątpliwych – sukcesów trwa do czasu, aż upadnie reżim, a Żiwkow zostanie odsunięty od władzy. Viktoria będzie musiała znaleźć swoją drogę w nowym świecie. Świecie wolności, o którym od lat marzyła Boriana.



Vitkova sumiennie przygląda się swoim bohaterkom. To trzy pokolenia kobiet o różnych przekonaniach, podejściu do życia i doświadczeniach. Matka Boriany jest w pełni oddana systemowi, Boriana do wszystkiego jest nastawiona anty, a Viktoria nie przejmuje się porażkami, oderwana od matki jest gotowa budować niezależne życie. Reżyserka nie boi się używania metafor, z wprawą operuje wizualnym kodem, który staje się dopełnieniem fabuły. Dba o szczegóły i zachwyca poetyką ujęć, dzięki czemu Viktoria jest rarytasem dla filmowych smakoszy. W pamięci pozostanie deszcz mleka, który spada na główną bohaterkę i poruszające ujęcia w wannie, kiedy woda powoli zabarwia się na czerwono.

Viktoria / materiały prasowe

Viktoria / materiały prasowe

Viktoria dostarcza wielu smaczków. Pozwala zatopić się w rozmyślaniach i analizie poszczególnych scen-obrazów. I choć Vitkova jest konsekwentna w obranej stylistyce, cały film ma mocne i słabe momenty. Pomimo licznych symbolicznych scen nie traci tempa i potrafi intrygować. Zachwyca realizmem przedstawionej epoki i poruszeniem uniwersalnych tematów, takich jak macierzyństwo, marzenia i wpływ polityki na losy jednostki. Viktoria to piękny i interesujący debiut.

Related Posts

Amerykański sen nie jest dla każdego. Mit od zera do milionera już dawno upadł. Ciężka praca nie...

Czy myśleliście kiedyś o tym, jakby to było spotkać swoją starszą wersję? Czy miałaby dla Was...

Lubię filmy, które rozbijają magiczną bańkę, w której macierzyństwo to droga usłana płatkami róż....

Leave a Reply