Ultraviolet nabiera tempa i kształtu. Jan Komasa robi serial, który wychodzi z wnętrz, podróżuje po łódzkich plenerach i rozwiązuje kryminalne zagadki, a to wszystko z werwą i innowacyjnym zapałem. Doświadczony w nowoczesnym opowiadaniu, w drugim odcinku zajmuje się zbrodnią z inteligentnym domem w tle. Chłodne, futurystyczne przestrzenie kierowane przez zaawansowane oprogramowanie. Drugi odcinek to mieszanka filmu Ona i Kryminalnych, gdzie odrobina pomysłowości zwycięża z tradycyjnym śledztwem.

Ultraviolet

Ultraviolet

Ola (Marta Nieradkiewicz) nie słabnie w swoim zapale łapania przestępców. Na prośbę zagubionego Michała (Sebastian Fabijański) wkracza w policyjne śledztwo w sprawie śmierci polskiego programisty, który z powodzeniem robił karierę w Dolinie Krzemowej. Zamieszkujący dom wyposażony w system zwany Alicją, stworzył jeden z pierwszych inteligentnych domów. Wizjoner miał na swoim koncie mroczne grzeszki, które doprowadziły go śmierci. Ola wraz z Henrykiem (Marek Kalita) i niezwykle sprawną grupą Ultraviolet krok po kroku zbliżają się do rozwikłania tajemnicy jego morderstwa. A zafascynowany komputerami Piast rozpracowuje fascynujący system, rejestrujący wszystkie dane z otoczenia swojego właściciela.



Jan Komasa w ciekawy sposób łączy tradycyjne serialowe opowiadanie z nowoczesnym i dynamicznym podejściem. Buduje napięcie i rozrzuca tropy, po których kroczy wraz ze zgraną ekipą śledczych. Wyrusza w rejony science-fiction, ale całość potrafi zachować w graniach zdrowego rozsądku. Drugi odcinek to sprawnie poprowadzona intryga i dalszy rozwój relacji między Olą a Michałem. Dobrze wiemy, w którą stronę będą zmierzać twórcy, szczególnie że w proceduralna bardzo dobrze funkcjonuje ścieżka „kto się lubi, ten się czubi”, ale taka przewidywalność wcale nie przeszkadza w odbiorze.

Ultraviolet

Ultraviolet

Ultraviolet w drugim odcinku, pomimo poleganiu na naiwności widza wobec mieszania „fantastyki” z szarą rzeczywistością, jest dobrą opowieścią o pracy grupowej i dynamicznej wymianie myśli. Wciąż pozostaje bardzo uproszczony i skrótowy ze względu na ograniczenia czasowe, ale doskonale wypełnia ten, który został mu przydzielony. Zobaczymy, jak rozwiną się postaci w kolejnych odcinkach.

Related Posts

Amerykański sen nie jest dla każdego. Mit od zera do milionera już dawno upadł. Ciężka praca nie...

Czy myśleliście kiedyś o tym, jakby to było spotkać swoją starszą wersję? Czy miałaby dla Was...

Lubię filmy, które rozbijają magiczną bańkę, w której macierzyństwo to droga usłana płatkami róż....

Leave a Reply