– daję 8 łapek!
Dawno, dawno temu w odległej krainie na magicznym drzewie żyły najszczęśliwsze istoty na świecie – Trolle. Śpiewały, tańczyły i ściskały się.
Nieopodal zamieszkiwali Bergeni. Ci z kolei byli do granic możliwości nieszczęśliwi. Raz w roku gromadzili się wokół Drzewa Trolli, by zaznać szczęścia. W jaki sposób?
Bergeni wierzą, że szczęście daje tylko zjedzenie Trolla. Podczas wielkiego święta Strażniczka Trolli/Minister Szczęścia/Królewska Kucharka – jak każe się nazywać obrzydliwa Bergenka z nożem w ręce – częstuje wszystkich swoich pobratymców Trollami.
Nastaje dzień, kiedy to książę Gryzek ma przeżyć swój pierwszy raz. Kucharka specjalnie wybrała dla niego wyjątkowego Trolla. Wszyscy Bergeni już przebierają ogromnymi niezgrabnymi nogami, czekając na swoją porcję szczęścia – ale pierwszeństwo ma syn króla.
Okazuje się jednak, że wszystkie Trolle zniknęły! Drogą ucieczki był im tunel, wyprowadzający ich daleko od miasta Bergenów. Król dobitnie wykłada małemu księciu, iż oznacza to, że Gryzek nigdy-przenigdy nie będzie szczęśliwy.
Film moralizuje już od samego początku. Z perspektywy Trolli, Bergeni są okrutnymi mordercami. Tym jednak przecież wcale nie zależy na cierpieniu kolorowych istotek. Nie znęcają się nad nimi, nie torturują. Potrzebują ich. Dla księcia kucharka wybrała córkę króla Trolli i Gryzek przygotowując się do jej zjedzenia, wyszeptał: „Księżniczko, daj mi zaznać szczęścia”. Ileż razy – jak Bergeni – raniliśmy innych dla własnej przyjemności? Albo – niczym Trolle – pozbawialiśmy kogoś prawa do szczęścia?
Jak w każdej bajce, twórcy czasem puszczają oko do dorosłego widza. Trolle mają magiczne zegarki, które co godzinę przypominają im, że nadchodzi czas na tulenie. Podczas jednego z takich zbiorowych uścisków, brokatowy Troll – co jest zakamuflowane, ale para dzieciaków siedzących za mną i tak to wyłapała – głaszcze swoje nagie pośladki.
Innym razem księżniczka Poppy parafrazuje słowa minister Bieńkowskiej o takim a nie innym klimacie. To jeden z przykładów na to, że polski dubbing daje radę. Wyłapałam też cytat z „Króla Lwa”: „Złe rzeczy się zdarzają i nic na to nie poradzisz”.
Film nie jest efekciarski, niewiele zyskał w wersji 3D. Czaruje za to muzyką! Magdalena Wasylik, Piotr Bajtlik, Ewa Konstancja Bułhak i Bartosz Obuchowicz uroczo radzą sobie w rolach śpiewających Trolli i Bergenów.
Ścieżka dźwiękowa na piątkę z plusem! Polska wersja „Hello” Lionela Richie wgniotła mnie w fotel. Przepięknie prezentował się też utwór „The Sound of Silence” Simona & Garfunkela, a przesłodzonym, ale trafiającym w czuły punkt zwieńczeniem filmu była piosenka „True Colors” z repertuaru Cyndi Lauper (najpopularniejszy cover nagrał Phil Collins).
Zabierajcie dzieciaki i zaprzyjaźnijcie się z Trollami! Podczas seansu sala Cinema City wypełniała się śmiechem nie tylko najmłodszych widzów. Pamiętajcie: szczęście mamy w sobie!