– daję 7 łapek!
„Tranzyt” to mix smaków, rytmów, czasów i konwencji. Widzowie zostają wplątani w grę, której reguły muszą sami odkryć. Konstrukcja filmu trochę przypomina spektakl oglądany w teatrze. Bajkowy głos narratora sprawia, że produkcja może być też opowieścią sprzed lat snutą przez wuja czy dziadka.
Wydarzenia II wojny światowej zastajemy przeniesione do realiów dzisiejszej Francji, a ucieczka przed nazistami staje się komentarzem do obecnego kryzysu migracyjnego. Oniryczna atmosfera podsyca ciekawość, a nieszablonowe postacie pozostawiają nurtujące pytania.
Georg (Franz Rogowski) jest Niemcem, przebywającym w Paryżu. Naziści wkraczają coraz głębiej, wciąż mówi się o nowych obozach tworzonych coraz bliżej. Mężczyzna otrzymuje niezwykle kuszącą propozycję. Znajdzie się dla niego miejsce w samochodzie uciekającym na południe, jeśli dostarczy dwa tajemnicze listy.
Adresat korespondencji powinien czekać w hotelu. George udaje się pod wskazany adres, ale interesujący go pokój jest właśnie sprzątany. Okazuje się, że klient popełnił samobójstwo. George’owi udaje się podstępem zatrzymać dokumenty zmarłego i maszynopis jego ostatniej powieści.
Zgodnie z planem George wyrusza w ryzykowną podróż do Marsylii. W długiej trasie towarzyszy mu niewydana książka niemieckiego pisarza i niedostarczone listy, które napisali do niego żona i konsul Meksyku. Te niepozorne papiery zdeterminują przyszłe losy nieświadomego jeszcze niczego bohatera.
W Marsylii George co chwila wpada na pewną kobietę (Paula Beer). Częstotliwość ich spotkań wydaje się niedorzeczna. Wciągnięty w niezrozumiałą grę widz nie znajduje wyjaśniania dla pojawiania się kobiety w tych samych miejscach co George. A jednak nie są to spotkania przypadkowe. Ona szuka kogoś, czyje ślady George zostawia…
Ludzie wszelkich narodowości i wyznania, o różnych wykształceniu i pozycji społecznej – uciekają. Mają nadzieję na lepsze jutro, chwytają się każdej sposobności. Dużo ryzykują. Do obejścia są kontrole celne i patrole, trzeba pozyskać specjalne dojścia i zapłacić za potrzebne dokumenty, ryzykuje się podróż w niegodnych warunkach. Bohaterów dramatu Petzolda spotka ten sam los, co współczesnych uchodźców i emigrantów ekonomicznych: zginą na łodzi lub trafią do obozu i zostaną deportowani.
„Tranzyt” pełen jest symboli. Nic nie jest takie, na jakie wygląda. Bardzo trudny i złożony temat został ubrany we frywolną baśniową formę. Jest w niej miejsce na miłość, politykę i Borussię Dortmund. Niektóre elementy rzucają się w oczy, a inne musimy sobie dopowiedzieć sami…
Zapraszamy do śledzenia nas na Facebooku i Instagramie!
[R-slider id=”2″]