Kobiecy serial kryminalny, gdzie empatia i emocje odgrywają ważną rolę przynosi ciekawe rozwiązania, parę luk logicznych i wciągającą intrygę. Elizabeth Moss jest jedną z najciekawszych aktorek, która – na razie – z dużym sukcesem rozwija swoją karierę na małym ekranie. Jako Robin Griffin intryguje, przyciąga powściągliwością, oszczędną grą, która doskonale wpisuje się w nieco mroczny nastrój serialu.
W drugim sezonie Jane Campion przenosi swoją bohaterkę do Sydney. Powraca do dawnej pracy, spotyka starych znajomych i kątem pomieszkuje u brata zanim zostanie jej przydzielone mieszkanie pracownicze. Niemal natychmiast zostaje zaangażowana do prowadzenia śledztwa w sprawie śmierci azjatyckiej dziewczyny, której ciało zostaje wyrzucone na plażę w plastikowej walizce. Robin otrzymuje partnerkę – niezwykle wrażliwą Mirandę (Gwendoline Christie), z którą ramię w ramię próbuje rozwikłać zagadkę morderstwa i odnaleźć dziewczyny, które w zamian za nowe życie w Australii zdecydowały się na pozostanie surogatkami.
Śledztwo toczy się swoim rytmem, ale Jane Campion z dużą atencją opowiada o kobiecych relacjach i macierzyństwie przez pryzmat prywatnego życia Robin. Jako równowaga pojawia się wątek córki detektyw – Mary (Alice Englert), którą odnajduje po latach i próbuje nadrobić stracony czas. Przez siedem odcinków powoli wchodzimy w meandry ich znajomości oraz odkrywamy powodu, dla których Robin porzuciła niemowlaka. W Top of the Lake nic nie otrzymujemy podanego na tacy i samu musimy składać układankę z emocjonalnych puzzli. Doskonałym odbiciem od wycofanej i powściągliwej Griffin jest Miranda, która wdała się w zakazany romans ze swoim żonatym przełożonym. Teraz oboje oczekują dziecka, które zostanie urodzone przez azjatycką surogatkę. Poszczególne wątki splatają się ze sobą, prowadząc do tajemniczej walizki na plaży. Dzięki temu ten sezon tworzy spójną całość – z drobnymi logicznymi przeskokami i nazbyt nachalnymi powiązaniami.
Gdyby rozebrać ten sezon na kilka elementów, na początek skupiłabym się na policyjnym śledztwie. Jane Campion rzuca światło na palące problemy australijskiego społeczeństwa, w którym imigracja na wizach studenckich jest na porządku dziennym. Widzimy młode dziewczyny, które przybyły na wyspę z nadzieją na lepsze życie, a tymczasem znalazły się w domu uciech prowadzonym przez niezwykle charyzmatycznego Puss (David Dencik). Dodatkową możliwość zarobku stanowi wypożyczenie swojego brzucha parom, które bezskutecznie starają się o dziecko. To właśnie jedna z tych dziewczyny znajduje się w odnalezionej walizce. Cinamon stała się ofiarą własnych marzeń, ale przede wszystkim niezwykle sprawie działającej organizacji, która nie może pozwolić sobie na wpadki.
W ten świat z zaangażowaniem i ufnością wkroczyła Mary. Zakochana po uszy w Puss staje się niewolnicą zarówno miłości, jak i strachu. Alice Englert (córka Jane Campion) z dużym wyczuciem odmalowuje emocjonalne zaangażowanie, fascynację i przerażenie. Choć wątek został sprawnie poprowadzony i połączony z życiem prywatnym Robin, momentami pozostawia wiele do życzenia skrótowe potraktowanie działań detektywów. Top of the Lake skupia się raczej na kobiecej stronie opowieści, dlatego czasami mamy wrażenie, że śledztwo samoistnie płynie do przodu, a niektóre fakty przypadkowo wychodzą na światło dzienne.
Jane Campion potrafi perfekcyjnej portretować kobiety. W siedmioodcinkowej odsłonie drugiego sezonu widzimy pełnokrwiste portrety matek, żon i kochanek, które są niezwykle silne, ale w głębi duszy bardzo łatwo podatne na zranienia. Robin Graffin od początku nosi w sobie tajemnicę i ból przeszłości, ale nie popada w nachalny cierpiętniczy wyraz. Widzimy, że jest wycofana i skupiona na swoich przeżyciach, ale nie brak jej empatii względem drugiego człowieka. Wszelkie emocje stara się przeżywać do wewnątrz, nie pokazując światu, co tak naprawdę myśli i czuje.
Zupełnie odwrotnie jest z Mirandą, która rozpłakuje się niemal na zawołanie. Zbudowanie tej postaci w taki sposób jest nieco ironiczne i nosi w sobie dozę ironii. Ta delikatność wybada szczególnie interesująco w połączeniu z niezwykłą fizycznością Gwendoline Christie, która kojarzy się z dozą męskości i siły. Na uwagę zasługuje również Nicole Kidman. Jej Julia z burzą siwych loków jest zanurzona pomiędzy pragnieniami a powinnościami. To ona adoptowała małą Mary, a kiedy córka dorosła zdecydowała się na odważny krok i weszła w szczęśliwy związek z kobietą. Kidman w ciekawy sposób próbuje znaleźć równowagę między życiem w zgodzie ze sobą a kompromisami na rzecz rodziny.
W ten sposób dochodzimy do trzeciego, ważnego tematu Top of the lake, czyli macierzyństwa. Podczas tego sezonu widzimy kobiety, która nie były gotowe, aby zostać matkami, pragnące potomstwa za wszelką cenę oraz te zagubione pomiędzy szczęściem własnym a szczęściem dziecka. Jane Campion odchodzi od pokazywanie różowych i pełnych ciepła relacji, które przychodzą z łatwością. Dla niej rodzicielstwo to pewne odwaga, determinacja i poświęcenie, ale też duża radość, a dla każdej z bohaterek jest czymś innym.
Top of the Lake w drugim sezonie jest mniej oniryczne i sensualne, choć wciąż koncentruje się na pewnej nieuchwytnej tajemnicy. Sydney nie jest wypełnione słoneczną i wakacyjną aurą, przypomina raczej nieco szare i ponure miasto, w którym nie zawsze spełniają się marzenia. To opowieść niezwykle przyziemna, naznaczona smutkiem i niespełnieniem kobiecych bohaterek, które pragną innego życia. Choć intryga kryminalna nie trzyma w napięciu, twórcy sprawili, że zainteresowaniem śledzimy relacje między bohaterami, oczekując na otrzeźwienie Mary zakochanej w szaleńczym Puss. Finał z porwaniem i zdesperowanym strzelcem przynosi rozczarowanie, ale to wciąż niezwykle klimatyczna i poruszająca opowieść o pragnieniu szczęścia.