– daję 4 łapki!

Nowa odsłona Tomb Raider to grzeczna opowieść o łobuziarze z Londynu, który wyrusza na niebezpieczną misję z tęsknoty za ojcem. Roar Uthaug pozbawia filmową opowieść erotycznego napięcia, ale wciąż nie wznosi się na wyżyny feministycznego spojrzenia na ocalenia świata. Kolejna ekranizacja gry zawodzi, nudzi i staje się tylko chwilową atrakcją, o której szybko się zapomni. W końcu efekty specjalne nie zastąpią porywających bohaterów i intrygującej historii.

Tomb Raider

Tomb Raider

Lara Croft (Alicia Vikander) niewiele wie o swoim pochodzeniu i spuściźnie, która pozostała jej po ojcu. Dość łopatologicznie dowiadujemy się, że młoda kobieta ma nieustraszoną duszę, zamiłowanie do sportów ekstremalnych i nieposkromiony charakter, kiedy bierze udział w ulicznym nielegalnym wyścigu rowerowym i trafia do aresztu. Pozbawiona pieniędzy, wybawiona z tarapatów przez prawniczkę ojca, która chce położyć ręce na jego dokonaniach, Lara postanawia pogrzebać nieco w jego przeszłości. W ten sposób trafia na tajemniczą legendę grobu na mitycznej wyspie w pobliżu Japonii. Porzuca dotychczasowe życie i z plecakiem w dłoni rusza na niebezpieczną misję.



Lara Croft mogła stać się Indiana Jones w spódnicy, ale za mało w filmie Uthauga ducha przygody i nieposkromionej energii odkrywcy. Film momentami ociera się o naiwną śmieszność, wypełniając akcję fizycznymi popisami i pościgami. Brak mu jednak efektowności, która zapierałaby dech w piersiach. Lara w wykonaniu Vikander staje się uroczą dziewczyną, skorą do wpadania w tarapaty, ale pozbawioną ambicji dościgania swego ojca. Nie chce podążać jego śladem, nie chce wchodzić w jego buty, ale mimo chodem zmienia się z niewiniątka w odważną i zdecydowaną łowczynię przygód. Szkoda, że przemiana odbywa się na szybko, gdzieś pomiędzy przebieżką przez las czy wychodzeniem bez szwanku z rwącej rzeki.

Sekwencje pościgów wypadają imponująco, przypominają grę, ale momentami nikną w nadmiarze CGI. To, co można zarzucić twórcom nowej wersji Tomb Raider, to niedopracowanie scenariusza. Uthaug postanowił położyć największy nacisk na banalną i łzawą historię poszukiwania zaginionego ojca. Popada w melodramatyczny ton, nadmuchując całą opowieść nieznośną powagą. Choć seria z Angeliną Jolie nie była idealna, o wiele bardziej przypadła mi do gustu werwą i nutką komizmu.

Tomb Raider

Tomb Raider

Zdaje się, że Tomb Raider nie ma w sobie żadnych zaskoczeń i zagadek. Bez problemu można odgadnąć, co czai się za rogiem. To największa bolączka filmu, który powinien choć trochę intrygować. Trudno nie uśmiechnąć się na widok jednowymiarowych bohaterów, którzy zostali zbudowaniu w oparciu o jedną kluczową cechę, a ich działania stają się zaskakujące niczym śnieg w zimie. Niestety, wyszło bez polotu, a kolejna ekranizacja gry nie zakończyła się sukcesem.

Related Posts

Warszawski bon vivant z bagażem doświadczeń i kieliszkiem w dłoni raczej nie wzbudza sympatii od...

Mam taką przypadłość, że jak już coś zacznę oglądać, to muszę skończyć. Staram się dawać szansę...

Lubię bajkowe opowieści, w których dziewczynki są w centrum i samodzielnie pokonują przeszkody....

Leave a Reply