Klaustrofobiczne uczucie osaczenia, samotność i niemożność wyrwania się z opresji to motywy, które towarzyszą nam przez cały czas oglądania Tlenu. Alexandre Aja zabiera nas do małej przestrzeni, pozbawia zbędnych bodźców i w pełni pozwala skupić na opowiadanej historii. Kluczem do sukcesu w tym wypadku jest świetna Melanie Laurent i wciągająca fabuła, która z każdą minutą pozwala na odkrywanie nowych informacji.
Tlen – opowieść o samotności i odkrywaniu tożsamości
Młoda kobieta (Laurent) budzi się w ciasnej skrzyni. Dość szybko okazuje się, że to kapsuła kriogeniczna wyposażona w najnowszy sprzęt elektroniczny, sztuczną inteligencję i pokaźne medyczne zaplecze. Kobieta nie pamięta, jak się z niej znalazła. Nie wie, kim jest i jak wydostać się z tej sytuacji. W kapsule drastycznie spada poziom tlenu, zostaje niewiele czasu, by się uwolnić. Wraz z nią rozpoczynamy walkę z wgranym systemem, czasem i pamięcią.
Aja świetnie wykorzystuje klaustrofobiczną przestrzeń i przyciąga uwagę już od pierwszych minut. Tworzy kino jednej bohaterki, która dźwiga na barkach całą narrację, ale daje jej przestrzeń na wiele różnych emocji. Ta wielobarwność sprawia, że wchodzimy w opowiadaną historię i wraz z młodą kobietą chcemy odkryć jej przeszłość, tożsamość, a także przyszłość. Tlen jest bardzo dobrze zrealizowanym filmem, które w swej prostocie skupia się na egzystencjalnych zagadnieniach: poczucie własnego „ja”, walka o przetrwanie, samotność czy granica między życiem a śmiercią. Myślę, że współcześnie te tematy bardzo silnie z nami rezonują. Szczególnie w pandemicznej izolacji prowokującej do stawiania pytań na temat własnej tożsamości i samotności.
Tlen – świetne kino klaustrofobiczne
Tlen może stanąć w jednej linii z filmami klaustrofobicznymi, które chwytają za gardło i trzymają w zainteresowaniu do ostatniej minuty (m.in. 127 godzin, Pokój, Połączenie czy Winni). Melanie Laurent przyciąga uwagę, jest powściągliwa i unika aktorskiej szarży, a przy tym potrafi wzbudzić niesamowitą empatię. Jej postać staje w centrum opowieści, stawia pytania i sprawia, że podążamy za odpowiedziami.
Film Alexandre Aja to świetna intelektualna zagwozdka, wizualna uczta i podróż w mroczne rejony, by odkryć uniwersalne prawdy. Tlen jest sprawnie napisaną opowieścią, która zawiera w sobie wiele zaskoczeń, a każde kolejne zdanie może nieść w sobie psujące zabawę spoilery. Zobaczcie ten film, bo warto!
daję 8 łapek!
- „Zaklęci”, reż. Vicky Jenson (Netflix)
- „Anora”, reż. Sean Baker (American Film Festival 2024)
- „My old ass”, reż. Megan Park (American Film Festival 2024)
- „Nightbitch”, reż. Marielle Heller (American Film Festival 2024)
- „Moje ulubione ciasto”, reż. Maryam Moghadam i Behtash Sanaeeha (2024)
Na Netflix od 12 maja!