Jeszcze przed rozpoczęciem festiwalu w Toronto, było głośno o “The Woman King”. Opowieść o kobiecym oddziale afrykańskich wojowniczek, które broniły królestwa Dahomey w XIX wieku ma w sobie ogromną siłę. Historia siostrzeństwa, siły, ucisku i walki o wyzwolenie jest wciąż niebywale aktualna. Oczy wielu zwrócone są w stronę Violi Davis i reżyserki Giny Prince-Bythewood, które z pewnością marzą o oscarowej walce.

“The Woman King” ma wszystko to, co niezbędne w filmowej opowieści o bohaterskich czynach. Wyrazista bohaterka, która potrafi pociągnąć za sobą tłumy, stawi czoła wszelkim przeciwnością. Skomplikowana przeszłość i bolesne doświadczenia. Film Prince-Bythewood czerpie inspiracje z bohaterskich opowieści pełnymi garściami. Znajdziemy tu odrobinę “Braveheart” czy “Gladiatora”. Jest miejsce na epickie walki, patetyczne przemówienia czy trochę powietrza w postaci kąśliwych i szybkich żartów. 

Przeczytaj także: Bros

Amerykańska reżyserka opowiada prawdziwą historię kobiecego oddziału,, który działał w Zachodniej Afryce 200 lat temu. Agojie pod dowództwem Nanisci (Viola Davis) miały strzec Dahomey przed ekspansywnymi sąsiadami, europejskimi kolonizatorami i handlem niewolnikami. Rzeczywistość wojowniczek poznajemy za sprawą Nawi (Thuso Mbedu), która zostaje oddana królowi przez swojego ojca. Zbuntowana młoda dziewczyna nie chce poddać się męskiej woli, a od zamążpójścia preferuje znój boju. Dziewczyna przechodzi żołnierska inicjację, poznaje prawdziwą przyjaźń i kobiecą siłę. Odkrywa przy tym rodzinną tajemnicę, która na zawsze zmieni jej życie. 

„The Woman King” to filmowy monument, który buduje podniosłą atmosferę od samego początku. Umięśnione kobiety wzbudzają respekt. Muzyka podbija atmosferę, a choreografia walk przyprawia o dreszcze. Prince-Bythewood tworzy podniosłą opowieść, która zachwyca wizualnym dopracowaniem. To kino akcji ze społecznym zacięciem. Zachwyca aktorską precyzją, scenami bitew i kobiecą siłą, ale rozczarowuje przeciętnym scenariuszem. Momentami zbyt łzawy i przewidywalny, wpada w koleiny rodzinnego dramatu. 

Epicka opowieść o siostrzeństwie z całkowicie czarnoskórą obsadą to hołd dla kobiet, ich odwagi i siły. „The Woman King” to filmowe dzieło stworzone pod Oscary, które pokazuje walkę o ideały, a także nieznaną historię Afryki. Wizualny zachwyt, narracyjnie pozostawia trochę do życzenia.

daję 6 łapek!

Related Posts

Warszawski bon vivant z bagażem doświadczeń i kieliszkiem w dłoni raczej nie wzbudza sympatii od...

Mam taką przypadłość, że jak już coś zacznę oglądać, to muszę skończyć. Staram się dawać szansę...

Lubię bajkowe opowieści, w których dziewczynki są w centrum i samodzielnie pokonują przeszkody....

Leave a Reply