Radykalne wspólnoty religijne przyprawiają mnie o dreszcze. Surowe zasady, brak przestrzeni na popełnianie błędów, nieustanna ocena i podążania za jedyną słuszną wizją świata i budowania życia. W „The Starling Girl” fundamentalni chrześcijanie w Kentucky wyznaczają ścieżkę, po której musi wędrować dorastająca Jem (Eliza Scalnen).

W hermetycznym świecie zbudowanym przez konserwatywną społeczność radość i beztroska zdają się kompletnie nie istnieć. Wszystko musi być poprawnie ułożone pod linijkę, a nawet lekko prześwitujący przez bluzkę biustonosz dorastającej dziewczyny przynosi gorszące spojrzenia i niewybredne komentarze. Seksualność ma być stłumiona, a każda czynność powinna być poświęcona Bogu. Jem zdaje się dobrze odnajdywać w świecie, w którym dorasta, spełniając się jako tancerka. Jednak jej świat wywróci się do góry nogami, gdy na horyzoncie pojawi się młody pastor. Owen (Lewis Pullman) daje Jem wolność wyrażania się w tańcu, ale przede wszystkim budzi w niej pragnienia, których wcześniej nie była świadoma.

Przeczytaj także: The Pod Generation

Laurel Parmet tworzy film, w którym emocje we właściwym miejscu. Chrześcijanie głoszący miłosierdzie, jak zwykle stają na wysokości zadania, a podążając za biblijną Ewą to Jem, nastoletnia dziewczyna, jest winna wszelkiego grzechu. Reżyserka świetnie rozkłada akcenty, sprawiając, że z zaangażowaniem podążamy za zagubioną, lekko naiwną, ale przede wszystkim poszukującą Jem. Widzimy, że nie zawsze podejmuje dobre decyzje, ale przynajmniej sama rozpycha się łokciami, by zrobić sobie przestrzeń do popełniania błędów.

Eliza Scanlen jest w tej roli bezbłędna. Nieustannie, od „Ostrych przedmiotów” i „Babyteeth”, wyznaję tej australijskiej aktorce miłość. Nominowana do tegorocznej nagrody Rising Star w Berlinie za każdym razem sprawia, że jej bohaterki przyciągają uwagę. Jem z łatwością mogła powędrować w złym kierunku, wpadając w zgrane schematy zagubionych i bardzo naiwnych nastolatek. Scanlen dała swojej postaci dużo dojrzałości i nadziei, ale daleko jej do banału i klisz.

Przeczytaj także: You Hurt My Feelings

„The Starling Girl” to słodko-gorzka opowieść o dojrzewaniu, pierwszej miłości i budowaniu relacji z Bogiem i drugim człowiekiem. Dla Scanlen warto poświęcić każdą minutę!

daję 7 łapek!

Related Posts

Warszawski bon vivant z bagażem doświadczeń i kieliszkiem w dłoni raczej nie wzbudza sympatii od...

Mam taką przypadłość, że jak już coś zacznę oglądać, to muszę skończyć. Staram się dawać szansę...

Lubię bajkowe opowieści, w których dziewczynki są w centrum i samodzielnie pokonują przeszkody....

Leave a Reply