Kiedy jedna z moich znajomych, po seansie „Tamte dni, tamte noce”, powiedziała, że film epatuje nadmiarem homoseksualnego erotyzmu i zbytnią dosłownością, zaczęłam się zastanawiać, w jakim miejscu znajduje się kino opowiadające o męskiej seksualności od czasu „Tajemnicy Brokeback Mountain”. Jak wiele się zmieniło – o ile w ogóle – w głównym nurcie? Czy szeroka publiczność jest gotowa na kino w typie zeszłego triumfatora Oscarów o homoseksualnej miłości czarnoskórego bohatera („Moonlight”)?

Call Me by your name

Tamte dni, tamte noce

Męska miłość w głównym nurcie

Rok 2005 można uznać za przełomowy we wprowadzaniu tematyki LGBT do głównego nurtu kina. „Tajemnica Brokeback Mountain” Anga Lee znalazła się w szerokiej dystrybucji i została doceniona przez – słynącą ze swojego konserwatywnego podejścia do kinematografii – Akademię Filmową. Obraz zyskał aż 8 nominacji, w czym trzy zamieniły się w statuetki. Jak tajwańskiemu reżyserowi udało się przekonać odbiorców do opowieści o miłości dwóch mężczyzn? Brenda Cooper i Edward C. Pease w swoim badaniu przyjrzeli się 113 recenzjom, które zostały napisane w 2005 roku w Stanach Zjednoczonych. Większość z krytyków nie tyle skupiła się na analizie homofobii panującej w społeczeństwie, co na podkreśleniu uniwersalności przedstawionej miłości, często wpisując ją w ramy „gay cowboy movie”. Homoseksualność, która stereotypowo kojarzy się z przerysowanym obrazem queer, z delikatnością i nadawaniem mężczyznom kobiecych cech, została tutaj wprowadzona w typowo męskie struktury. Dwóch facetów w typie macho zajmujących się wypasaniem owiec, pracą na ranczu i zarabianiem na rodeo staje się przewodnikami przedstawionego świata. Ich oczami spoglądamy na rzeczywistość gór Brockeback, dokonując mimowolnej immersji w ich świat. Zanim dowiemy się o łączącym ich uczuciu, zaczynamy sympatyzować z dwójką samotników, których nie rozpieszczał los.



Uniwersalność uczucia Jacka i Ennisa znajduje odzwierciedlenie w porównaniach do zakazanej miłości Romeo i Julii. Kowboje w stylu Johna Wayne’a czy Clinta Eastwooda muszą pozostać w ukryciu, wpisując się we wzorce społeczne panujące w konserwatywnym środowisku Utah. Przeciwnościami, którym muszą stawić czoła, nie są zwaśnione rody, ale lęk przed wykluczeniem i napiętnowaniem. Mężczyźni zaczynają prowadzić podwójne życie – publiczne i prywatne – zaspokajając w ten sposób podstawowe potrzeby poczucia bezpieczeństwa i przynależności. Wewnętrzne zmaganie prowadzi do katastrofalnych konsekwencji, kiedy po 20 latach ukrywania swojej tożsamości seksualnej, Jack zostaje zamordowany przez konserwatywnych mieszkańców Teksasu. U Anga Lee homoseksualność wiąże się z pewnego rodzaju karą i jest skazana na niepowodzenie w dążeniu do szczęścia.

Tajemnica Brokeback Mountain

Tajemnica Brokeback Mountain

Choć „Tajemnica Brokeback Mountain” stara się uwolnić od stereotypów, wciąż jest ich więźniem. Lee pozostaje zachowawczy, nie przekracza granic „dobrego smaku”, a większość pozostawia wyobraźni widza, uciekając od dosłowności portretowania męskiej miłości. Namiot postawiony w górach skrywa tajemnicę, której nie dosięga oko widza. Seksualność wciąż pozostaje w strefie tabu bez akceptacji społeczeństwa. Jack i Ennis rysują się jako postaci tragiczne. Ich szczęście jest niegodne spełnienia, staje się zakazanym owocem, nieakceptowanym przez większość społeczeństwa. Na ich miłość nie ma przyzwolenia.

Ang Lee wprowadził temat homoseksualizmu do głównego nurtu, wyrwał go ze stereotypowego postrzegania jako coś brudnego, nieczystego i wynaturzonego, ale wciąż pozostał w strefie zakazu i braku tolerancji. Ani Jack, ani Ennis nie dostają przyzwolenia na kontynuowanie swojej relacji, przez lata muszą pozostawać w ukryciu. Tego dualizmu nie ma w „Tamte dni, tamte noce” Luki Guadagnino. Trzynaście lat po premierze „Tajemnicy Brokeback Mountain” filmy LGTB coraz częściej znajdują się w sekcjach konkursowych festiwali, jak i w głównym nurcie kinowej dystrybucji, ale wciąż napotykają na przeciwności. W Polsce jedną z nich była ograniczona dystrybucja, przez co same kina dokonały selekcji, na co gotowy jest polski odbiorca. Bo czy homoerotyczna relacja dwóch mężczyzn nie pozostaje wciąż w strefie tabu? Włoski reżyser nie przekracza żadnych granic, nie idzie dalej niż Ang Lee w pokazywaniu seksualności, ale oferuje niezwykle erotyczny taniec zmysłów, siłę i intensywność pierwszej miłości. Nie ma tutaj mowy o pełnej męskiej nagości. Kamera odwraca swe oko w najbardziej intymnym momentach niczym zawstydzony podlotek skrępowany nagłym przypływem odwagi. To prawdziwy seans pożądania i gorącej namiętności, na co zapewne niewielu jest jeszcze gotowych. I być może właśnie w tym wstydzie i pewnej dozie pruderii tkwi siła obrazu Guadagnino.



W jednym z wywiadów dla Variety Armie Hammer, grający Oliveira, powiedział: „Mam nadzieję, że społecznie rozwinęliśmy się wystarczająco, by zobaczyć człowieczeństwo i prawdę zawierającą się w pierwszym zauroczeniu”. Historia Elio i Oliviera staje się tak samo uniwersalna, jak ta Ennisa i Jacka. Dwóch mężczyzn – nastolatek i student – poznaje się podczas letnich wakacji w tętniących życiem Włoszech. Ciepło południa, smakowanie życia i wolność lat 80. nie krępuje kwitnącego uczucia. I choć pochodzą z dwóch różnych światów – Elio jest Włochem, a Olivier Amerykaninem, szczęście nie jest dla nich zakazanym owocem. Guadagnino nie wprowadza w ich relację cierpienia i odrzucenia, co diametralnie odróżnia go od perspektywy Tajwańczyka. „Nigdy nie widziałam historii miłosnej o gejach, w której nie byłoby jakiegoś antagonisty. Pojawia się w „Tajemnicy Brokeback Mountain”, „Samotnym mężczyźnie” czy „Carol”. Nawet w nagrodzonym Oscarem „Moonlight” homoseksualność jest czymś, co powinno być ukryte” powiedział w jednym z wywiadów, a swoim filmem udowodnił, jak bardzo chce się uwolnić od tego schematu.

Call Me by your name

„Tamte dni, tamte noce” to historia młodzieńczej inicjacji, pierwszego zauroczenia, gdzie spełnienie nie niesie za sobą wyrzutów sumienia i społecznego ostracyzmu. Bohaterowie nie zostają napiętnowani nienawiścią, a Włochy lat 80. jawią się jako o wiele bardziej tolerancyjne niż Stany Zjednoczone w tym samym czasie (akcja „Tajemnicy Brokeback Mountain” obejmuje okres od 1963 do 1983 roku). Co więcej, nikt nie staje na drodze ku szczęściu, którą zmierzają Elio i Oliver. U Guadagnino zobaczymy jedną z najpiękniejszych scen akceptacji i zrozumienia, jakie mogło zaoferować nami kino – ojciec przestaje być figurą karzącą, a staje się pełnym empatii przewodnikiem przyzwalającym synowi na podążanie zgodnie ze jego pragnieniami. To zdecydowanie odróżnia „Tamte dni, tamte noce” od „Tajemnicy Brokeback Mountain”, w której na bohaterów czeka smutna i bolesna kara.

Te dwa filmy, choć tak różne, pozostają ze sobą w dialogu i pokazują, że główny nurt wciąż jest gotowy tylko na produkcje powściągliwe i uniwersalne w swej wymowie. Bohaterowie to tragiczni kochankowie, którzy nie mają szans na happy end. Chwile szczęścia muszą przypłacić rozłąką i szarością dnia codziennego, pomimo tego że ich uczucie jest piękniejsze i trwalsze niż otaczająca ich rzeczywistości. Czy widownia jest gotowa na takie produkcje? Mimo niezwykle pozytywnego przyjęcia przez krytyków (97% pozytywnych recenzji na MediaKrytyk.pl), do kin wybrało się nieco ponad 10 tys. widzów, czego nie można uznać za rewelacyjny wynik. Zdaje się, że po trzynastu latach niewiele się zmieniło w odbiorze filmów LGTB, a homoerotyczna miłość wciąż jest uniwersalizowana i pozostaje tłumaczona jako piękny acz zakazany owoc.

Related Posts

Nowe Horyzonty 2024 ruszają już 18 lipca we Wrocławiu. To już 24. edycja tego święta kina, podczas...

Filmowy społecznik nie odwraca wzroku od bolesnych spraw bieżących. Ken Loach od lat przygląda się...

Powiedzieć, że mam trudną relację z filmami Christian Petzolda, to jak nic nie powiedzieć....

Leave a Reply