Sztuka kłamania przełamuje złą passę słabych francuskich komedii, które hurtowo pojawiły się na naszych ekranach. Laurent Tirard pokazuje, że na ekranie można śmiać się z klasą – choć nie raz rubasznie – i sprawnie łączyć kąśliwy żart z pięknem historycznego anturażu. W końcu bohaterowie przywdziewają kostium z epoki Napoleona, wygłaszają postępowe hasła (choćby mocno na czasie o równości płac kobiet i mężczyzn) i radośnie obśmiewają panujące konwenanse. Ten film to radosny popis Jeana Dujardin i Melanie Laurent, od których nie można oderwać wzroku.
Wojna płci XIX w.
Kapitan Nueville (Jean Dujardin) to wymarzony kandydat na męża dla młodszej córki państwa Beaugrand. Mężny, odważny i z majątkiem jest obiektem westchnień młodziutkiej Pauline (Noémie Merlant). Dziewczyna przeżywa jednak niesamowite rozczarowanie, gdy ukochany mężczyzna, tuż po zaręczynach, zostaje wysłany na wojnę. Lata mijają, listy nie przychodzą, a serce niewinnego podlotka tonie w żalu. Z odsieczą nadchodzi Elisabeth (Laurent), siostra Pauliny, i jej nieograniczona wyobraźnia. Nueville staje się bohaterem wojennym z licznymi zapierającymi dech w piersi przygodami. Pech chce, że uśmiercony przez nią w jednej z wyimaginowanych bitew heros powraca na francuską prowincję i nie zamierza zniknąć w odmętach niepamięci. Rozpoczyna się prawdziwa walka na wymyślne kłamstwa i usilne próby zdemaskowania bawidamka.
Tirard z lekkością rozpisuje historię miłosnych wzlotów i upadków, a także życia zgodnie z wyidealizowanym obrazem siebie. Nueville próbuje przechytrzyć bogatych mieszkańców dworu, obnażając przy tym ich słabości, a także skryte pragnienia. Podczas gdy on doskonale spełnia się na zabawie w towarzystwie, Elisabeth bawi się w wymyślne intrygi i knowania. Tych dwoje prześcigają się w pomysłach na nowe kłamstwa, a reżyser nie szczędzi im fabularnej amunicji. To prawdziwa wojna płci zatopiona w barwnych francuskich pejzażach. Guillaume Schiffman z wyczuciem komponuje kadry, przywodząc na myśl obrazy romantyzmu. Całości dopełnia barwna i wesoła muzyka Mathieu Lamboley, która dodaje energii i wigory nieco usztywnionym bohaterom zamkniętym w małym dworku.
Sztuka kłamania zapewnia humor słowny osadzony w realiach epoki, ale nie spętany jej wymogami i sztywnymi zasadami. Reżyser Faceta na miarę potrafi w pełni wykorzystać komizm sytuacji, dodając mu pikanterii ciętymi ripostami. W pamięci zapadnie scena pojedynku między Nuevillem a mężem Pauliny, kiedy zostają odkryte prawdziwe pragnienia kobiety, która stała się zarzewiem konfliktu. Film pełen jest zabawnych i intrygujących scen, które tworzą piękny obraz całości z dala od (z)gagowej składanki. I choć koniec mógłby nastąpić szybciej o 5 minut, całość i tak wychodzi obronną ręką, oferując otwarte i prześmiewcze podsumowanie.