– daję 2 łapki!

Fabuła u Katarzyn Rosłaniec nie ma znaczenia. Na próżno staramy się jej doszukiwać w Szatan kazał tańczyć, choć sama reżyserka jasno sugeruje dowolność interpretacyjną i konstrukcyjną przedstawianej historii. Początkowe napisy (artystyczno-kolorowe!) informują, że oto na ekranie pojawią się 54 sceny z życia Karoliny. Można je ułożyć w dowolnej kolejności na 49 milionów sposobów. Koncepcja brzmi intrygująco. Materiał został wyselekcjonowany tak, żeby bez uszczerbku na fabule (której de facto tutaj brak!) móc manipulować kolejnością wydarzeń z nihilistycznego życia bohaterki. Złudne nadzieje…

Kadr z filmu "Szatan kazał tańczyć"

Kadr z filmu „Szatan kazał tańczyć”

Szatan kazał tańczyć – kino w absurdalnym negliżu

Julio Cortazar napisał piękną opowieść Gra w klasy, w której czytelnik stawał się współautorem opowiadanej historii, dzięki swobodzie poruszania się po rozdziałach. Zachwycająca konstrukcja była powiewem świeżości i pozwalała za każdym razem odkrywać książkę na nowo. Niestety Katarzyna Rosłaniec nie jest wielką artystką, a Szatan kazał tańczyć to tylko wariacja na temat artystycznej instalacji i zabawy formą. To ponad godzina projekcja seksu, narkotyku, młodzieńczych problemów z odżywianiem, scen klisz i fatalnych dialogów, z których nic nie wynika. Bohaterowie są jak marionetki poruszane przez jakiegoś złowieszczego demiurga. Czyżby tytułowego szatana?

To, co wydaje się to dobrym kluczem interpretacyjnym w kontekście tytułu bestsellerowej książki Karoliny (Magdalena Berus) – „Laleczka” , staje się zbyt miałkie. Nie skupiałabym się na poszukiwaniu sensów, interpretacji i nadawania znaczeń tam, gdzie ich nie ma. To bezcelowe, kiedy film nie jest w stanie obronić się żadnym istotnym elementem – scenariusza brak, bohaterowie nie niosą ze sobą żadnej historii, a cały świat jest oderwaną od rzeczywistości fikcją.

Kadr z filmu "Szatan kazał tańczyć"

Kadr z filmu „Szatan kazał tańczyć”

Karolina napisała książkę. Powieść o współczesnej Lolicie stała się bestsellerem na całym świecie, toteż autorka podróżuje, rozmawia polish inglisz z zagranicznymi dziennikarzami, zdobywa przelotne znajomości i zanurza się w hedonistycznym życiu. Nie będę zbytnio się dziwić abstrakcją finansowego sukcesu pisarki, która pretenduje do miana artystycznego wyzwolenia, wspomnę tylko, że takiego bełkotu literackiego dawno nie słyszałam. Dziewczyna jest młoda, ambitna (?) i niezwykle zagubiona. Swoją niepewność przykrywa impulsywnym doświadczaniem życia. Alkohol, kokaina i ostry seks wypełniają jej codzienność. Gdyby tego jeszcze było mało, Rosłaniec postanawia przypomnieć o samodestrukcyjnych zapędach Karoliny, dodając jej bulimię i chorobę serca. Co z tego, że świat dziewczyny został wypełniony licznymi przymiotami, skoro tak naprawdę nic o niej nie wiemy. A co najważniejsze, nie chcemy się dowiedzieć.

Kadr z filmu "Szatan kazał tańczyć"

Kadr z filmu „Szatan kazał tańczyć”

Szatan kazał tańczyć to film w negliżu. Magda Berus nieustannie nago paraduje przed kamerą. Wyrzuca z siebie chaotyczne kwestie, które rażą naiwnością i brakiem sensu. Szkoda Marty Nieradkiewicz, która po ostatnich udanych produkcjach (Kamper, Zjednoczone Stany Miłości), zostaje tylko sprowadzona do odbicia głównej bohaterki – piosenkarka, której marzeniem jest podróż i ćpanie w Ameryce. Do filmu wnosi tylko ekscentryczny wygląd, czcze gadanie i nagą scenę dwóch dziewczyn leżących na podłodze.

Katarzyna Rosłaniec z każdym swoim filmem zaskakuje. Ma oko, którym nawet trafnie obserwuje rzeczywistość, ale wszelkie wnioski i przemyślenia psuje nieudolną reżyserią. Pokolenie Instagrama i permanentnego ekshibicjonizmu jest ciekawym polem do eksplorowania, ale innowacyjny format czy forma wypowiedzi, nie są w stanie uratować historii, która nie ma sensu i celu. Szatan kazał tańczyć to artyzm, jakiego nie chce się oglądać. Banalna zbitka klisz i złych inscenizacji, których nie da się obronić w żaden sposób. Niekontrolowany chaos pustych słów i bezrefleksyjnych aktów.

Related Posts

Amerykański sen nie jest dla każdego. Mit od zera do milionera już dawno upadł. Ciężka praca nie...

Czy myśleliście kiedyś o tym, jakby to było spotkać swoją starszą wersję? Czy miałaby dla Was...

Lubię filmy, które rozbijają magiczną bańkę, w której macierzyństwo to droga usłana płatkami róż....

2 komentarze
  1. Mi się właśnie totalnie podobała innowacyjna forma przekazu- przefiltrowane sceny itp.

  2. Samo sedno!

Leave a Reply