7– daję 7 łapek!

Trauma wojennych wydarzeń wciąż tkwi w nas. Rozliczeniowe filmy, fabularne uładzenia i dokumentalne podróże pozwalają nam poczuć namiastkę tamtych wydarzeń, ale rządzą się swoimi prawami: schematami, uproszczeniami, a przede wszystkim unikaniem nadmiernej makabry i brzydoty.

Jednak jak inaczej można opowiadać o zagładzie, morderstwach dokonywanych na tysiącach ludzi w obozach koncentracyjnych, niż poprzez czystość obrazu i intencji. Co czyni film Laszlo Nemesa innym niż pozostałe produkcje o Holocauscie? Surowość i bezkompromisowość oddania niezłomnego ducha ludzi martwych już za życia.

Syn Szawła

„Syn Szawła” w naturalistyczny sposób opowiada o kilku dniach Szawła w obozie w Auchwitz. Mężczyzna należy do Sonderkommando i wraz ze współwięźniami pracuje przy eksterminacji Żydów, kupując sobie dzięki temu dodatkowe miesiące życia. Obserwujemy go w sortowni, przy wprowadzani ludzi do komór gazowych, w krematoriach czy w pobliżu ogromnych dołów wysypanych wapniem. Wyprane z emocji twarze, pogodzone ze swoim losem, mechanicznie wykonują polecenia Niemców, choć nadzieja na uwolnieni wciąż w nich tkwi, to zdają sobie sprawę z beznadziei sytuacji. W tym makabrycznym świecie, Saul postanawia pochować zwłoki młodego chłopca, którego uznaje za swojego syna. Absurdalne i desperackie działania stanowią walkę o odrobinę normalności w obozowej rzeczywistości albo szalone odchodzenie od zmysłów.

Laszlo Nemes przeprowadza widzów przez wszystkie kręgi piekła. Wędruje z kamerą utkwioną tuż za plecami bohatera, nie odwraca jej w najstraszniejszych momentach. Jego obraz przypomina ożywione fotografie z tamtych czasów: kwadratowe, lekko zamglone i niewyraźne. Takie, które o wiele bardziej działają emocjonalnym niedopowiedzeniem niż czystością kadru. Zwężone kadry dają wrażenie dusznej atmosfery, a precyzyjne odwzorowanie pomieszczeń oddaje ducha dokumentalnego zacięcia reżysera.

Precyzyjnie skonstruowana historia unika jednoznacznych postaw i schematycznych postaci obecnych choćby w „Pianiście” czy „Liście Schindlera”, przenosząc opowiadanie o Holocauście na zupełnie inną płaszczyznę. Zostawia gdzieś z boku rozważania o minionych wydarzeniach, prowokuje do zadawania pytań: jak daleko można się posunąć w przedstawianiu Zagłady. Szokuje odważnymi zdjęciami, które wielokrotnie widzieliśmy w filmach dokumentalnych (choćby w obrazie z getta warszawskiego „Niedokończony film”), przy zachowaniu spójnej opowieści fabularnej. Oszczędne dialogi, pomieszanie języków i wiarygodne przedstawienie sprawiają, że „Syn Szawła” jest ważnym filmem. Niełatwym w odbiorze, bolesnym świadectwem, które rozdziera serce.

Related Posts

Warszawski bon vivant z bagażem doświadczeń i kieliszkiem w dłoni raczej nie wzbudza sympatii od...

Mam taką przypadłość, że jak już coś zacznę oglądać, to muszę skończyć. Staram się dawać szansę...

Lubię bajkowe opowieści, w których dziewczynki są w centrum i samodzielnie pokonują przeszkody....

Leave a Reply