-daję 5 łapek!

Pierwsze kadry Sybilli zwiastują zdecydowaną opowieść o kobiecie, która postanawia wziąć życie w swoje ręce. Wieloletnie terapeutka i pisarka nie boi się osobistej rewolucji. Nawet po wysłuchaniu tyrady w allenowskim stylu na temat zmierzchu literatury, rezygnuje z prowadzenia gabinetu, by w pełni oddać się procesowi twórczemu. Triet opowiada nie tyle o tej transformacji, co o chaosie rozliczania się z własną przeszłością.

Przeczytaj także: Nadzieja

Sybil (Virginie Efira) oddaje wszystkich swoich pacjentów, otwiera laptopa, by stworzyć kolejną powieść, kiedy w jej życiu pojawia się zdesperowana aktorka. Margot (Adèle Exarchopoulos) mierzy się z wielkim życiowym kryzysem i to właśnie Sybil ma stać się jej przewodniczką przez trudne wody dorosłości i emocjonalnej dojrzałości. Dziewczyna wdaje się romans z chłopakiem reżyserki, przy której filmie właśnie pracuje. Niechciana ciąża, nieumiejętność podejmowania decyzji i zawiłe relacje na planie wciągają Sybil w nietypowy czworokąt emocjonalny, przy okazji stając się inspiracją do napisania książki.

W tym filmie mamy proces twórczy, dynamikę relacji między pacjentką i terapeutką, emocjonalne zawirowania na planie, a do tego osobista psychodrama Sybil powracającej we wspomnieniach do swojego burzliwego związku. Triet porusza zbyt wiele tematów, przez co żadnej nie zyskuje przestrzeni, by odpowiednio wybrzmieć. Intensywność emocji i wydarzeń zatapia się w chaosie opowiadania. Tylko Efira i Exarchopoulos ratują tę filmową opowieść, tworząc pełnokrwiste i przyciągające postaci. Virgine Efira, kojarzona z lekkim komediami romantycznymi, potrafi nieść w sobie aurę tajemniczości i niepokojące spojrzenia pełne determinacji. Adèle Exarchopoulos buduje swoją postać w opozycji do Sybil. Jej Margot to chodzący kłębek nerwów. Na szczęście nie przesadza w swojej histerii, dodając powagi dramatowi bohaterki.

Przeczytaj także: O nieskończoności

Justine Triet pragnie opowiedzieć o odzyskiwaniu kontroli nad swoim życiem. Jednak w Sybilli wprowadza tak wielki chaos, że trudno skupić się na głównym temacie opowieści. Dobrze wiemy, że chwytanie zbyt wielu srok za ogon, nikomu nie wychodzi na dobre. Tym razem jest podobnie. Główna bohaterka gubi się w swoich działaniach, a przede wszystkim przegrywa w misji pisania swojego życia od nowa. Francuska reżyserka tworzy przyzwoity film, któremu zabrakło precyzji do całkowitego spełnienia.

Related Posts

Amerykański sen nie jest dla każdego. Mit od zera do milionera już dawno upadł. Ciężka praca nie...

Czy myśleliście kiedyś o tym, jakby to było spotkać swoją starszą wersję? Czy miałaby dla Was...

Lubię filmy, które rozbijają magiczną bańkę, w której macierzyństwo to droga usłana płatkami róż....

Leave a Reply