– daję 6 łapek!
Nierówności społeczne, trudne relacje międzyludzkie, samotność, przestępczość, niesprawiedliwość. Brzmi przytłaczająco? A jednak taki film może mieć uśmiechniętą twarz. Przede wszystkim to twarz Mady (Regina Casé), której nic nie jest w stanie zbić z pantałyku.
„Três Verões” czyli 3 lata, podczas których historia zatacza koło – od świąt do świąt – ale za każdym razem w trochę innym odcieniu. Jaskrawe barwy stają się bardziej pastelowe, głośny śmiech zmienia się w ledwie dosłyszalne westchnienie, emocje zostają tłumione.
Trafiamy na wesołe obchody świąt Bożego Narodzenia w słonecznym Rio de Janeiro. Pełna przepychu ogromna willa kryje swoje tajemnice, ale nie są one na tyle wyraźne, by na poważnie się nimi niepokoić. To czas na spotkanie z rodziną, śmiech, cieszenie się wyśmienitym jedzeniem i przyjemną pogodą. Do czasu…
Madá dowodzi świetnie zorganizowaną ekipą, pracującą dla właścicieli willi. Bogata rodzina może być pewna, że jej sprawy znajdują się w dobrych rękach. Personel obdarzony jest stuprocentowym zaufaniem, a w zamian utrzymuje dobytek w najlepszym stanie, kiedy państwa nie ma w domu i jest zawsze gotowy na ich przybycie. Poza tym pracownicy zajmują się mieszkającym na stałe w letniej rezydencji niedołężnym nestorem rodu.
Sielanka kończy się, kiedy majątek zostaje zajęty przez policję. Powód: zarzuty korupcyjne. Jako bohater ogromnej afery wpływowy pracodawca trafia na pierwsze strony gazet, a Madá i reszta tracą posady. Bez wynagrodzenia, bez wyjaśnień, bez oczywistych rozwiązań na przyszłość – mimo wszystko bohaterowie nie załamują rąk.
Choć całość rozgrywa się we współczesnej Brazylii, czasami trudno pogodzić się z tym, jak silny jest tu wciąż swąd kolonializmu. Nierówności społeczne zdają się pogłębiać coraz bardziej, ale na szczęście dla widza dramatyczne wątki są przeplatane lekkim i smacznym humorem.
Zapraszamy do śledzenia nas na Facebooku i Instagramie!