daję 8 łapek!

Nostalgia i refleksyjny nastrój – Mona Fastvold sprawia, że na długo nie chcemy zapomnieć o miłosnej zawierusze rozgrywającej się w surowym amerykańskim krajobrazie. Reżyserka, przez meandry smutku i radości, opowiada o kobiecości, powinnościach, sile patriarchatu i miłości, która potrafi na nowo definiować życie. Świat, który nadejdzie to przebywanie w rzeczywistości, gdzie szczęścia nie odmienia się przez przypadki, a pragmatyzm pozwala na spokojne przetrwanie rzeczywistości. Historia, która w otoczeniu pięknej i brutalnej natury pokazuje uwikłanie w schematy panujące w Ameryce XIX wieku i z góry skazane na porażkę starania o szczęście.

Świat, który nadejdzie świetną ekranową literaturą

Przeczytaj także: Portret kobiety w ogniu

Fastvold tworzy film, który pochłania niczym wyborna literatura. Opiera się na słowie – narrację prowadzi Abigail (Katherine Waterson), zapisując wydarzenia i przemyślenia w swoim dzienniku, ale także zwraca uwagę hipnotycznymi spojrzeniami i niebywałą chemią między bohaterkami. Mieszkająca na farmie kobieta opisuje prawdopodobnie najciekawsze poł roku swojego życia. Kiedy w jej okolicy zamieszkała Tallie (Vanessa Kirby) i jej mąż Finney (Christopher Abbott), w monotonną rzeczywistość wdarła się nuta ekscytacji, która doprowadzi do głębokiego uczucia i tragicznych wydarzeń.

Świat, który nadejdzie zachwyca szczegółami i dbałością o detale. Fastvold łapie ulotne chwile, z krótkich spojrzeń tworzy maestrię, a z intymnej opowieści potrafi wyciągnąć uniwersalne przesłanie. Abigail wrzucona w rutynę zmaga się z mrokami przeszłości – wraz z mężem straciła córeczkę. Jednak oboje nie dają sobie przestrzeni na przeżycie żałoby, a nieumiejętność komunikowania własnych potrzeb i uczuć wciska ich w koleiny życia obok siebie zamiast ze sobą. Pojawienie się Tallie daje jej sprzymierzeńca w patriarchalnym świecie, towarzyszkę do rozmów i ekscytujące porywy serca. Już w pierwszej scenie, kiedy bohaterki się mijają, widzimy niebywałą chemię i fascynację nowoprzybyłą sąsiadką. Każdy kolejny dzień przynosi coraz większe oczekiwania, nadzieje i płomień uczucia. 

Przeczytaj także: Nina

Romans między kobietami jest przedstawiony w subtelny i delikatny sposób. Poetykę i romantyzm obrazu dopełnia natura, która odzwierciedla stany emocjonalne bohaterek. Smutek, zagubienie i żal nurzają się w bezwzględnej śnieżnej zawiei, a rozkwitowi uczucia między Abigail i Tallie towarzyszy wiosenne słońce. Katherine Waterson i Vanessa Kirby budują swoje postaci na przeciwieństwach i hipnotycznej energii, która przyciąga je do siebie. Świetnie obserwuje się te dwie aktorki prowadzące swoje bohaterki przez meandry męskiego świata. I choć przeżywają chwila szczęścia, to patriarchalna rzeczywistość kompletnie definiuje ich życie. W Ameryce XIX w. kobieta jest męską własnością i sprowadza się do dwóch kluczowych obowiązków: prowadzenie gospodarstwa domowego oraz rodzenie dzieci. 

Świat, który nadejdzie można zachwycać się formą i reżyserską powściągliwością, ale trzeba przyznać, że w tym wyciszonym filmie ogromny ciężar odpowiedzialności spoczął na aktorskich barkach. O ile wcześniej wspominałam o świetnych kreacjach Waterson i Kirby, muszę jeszcze dodać, że rola Abigail może się okazać przełomowa w karierze tej pierwszej. Waterson prowadzi swoją bohaterkę po wyboistej drodze, ukazując ogromną przemianę od nieśmiałej introwertyczki, która nieśmiało spogląda na pewną siebie Tillie do zdecydowanej kobiety czynu, która wiedziona silnym uczuciem przekracza bezpiecznej granice powinności. Aktorkom towarzyszą wyśmienici Casey Affleck oraz Christopher Abbott. Ten pierwszy ponownie wciela się w mężczyznę nieumiejącego komunikować swoich emocji, zatopionego w swoim świecie i bólu. Skutecznie potrafi wzbudzić współczucie i nić zrozumienia, podczas gdy Abbott niebezpiecznie krąży z Finneyem wokół religijnego fanatyzmu.

Przeczytaj także: Cząstki kobiety

Świat, który nadejdzie ma w sobie ducha romantyzmu, ale też wyraźnie wyczuwalne fatum wiszące nad Abigail i Tallie. To drugi, obok portretu kobiety w ogniu, obraz, który potrafi prawdziwie poruszać i staje się ważnym głosem nurtu LGTBQ. Fastvold pokazuje świat pełen ograniczeń i konwenansów, który nie pozwalał na wyrażanie siebie i bezpiecznie wychodzenie poza schematy, ale opowiada też o nadziei wobec przyszłych pokoleń. Abigail wierzy, że świat, który nadejdzie w przyszłości będzie lepszy. Teraz pozostaje jej tylko marzyć i zatopić się w wyobraźni, w której wszystko jest możliwe.

Related Posts

Amerykański sen nie jest dla każdego. Mit od zera do milionera już dawno upadł. Ciężka praca nie...

Czy myśleliście kiedyś o tym, jakby to było spotkać swoją starszą wersję? Czy miałaby dla Was...

Lubię filmy, które rozbijają magiczną bańkę, w której macierzyństwo to droga usłana płatkami róż....

Leave a Reply