Supernova powinna emocjonalnym wybuchem rozjaśnić niebo. Przyciągnąć uwagę, zaczarować i blaskiem zaprosić do świata swoich bohaterów. Harry Macqueen lśni za sprawą Colina Firtha i Stanley’a Tucci, ale równie szybko gaśnie za sprawą wykalkulowanej opowieści.
Przeczytaj także: Ojciec
Sam (Firth) i Tucker (Tucci) tworzą zgodną parę, celebrującą swą miłość w świecie przepychu burżuazyjnej rzeczywistości. Doceniany i chwalony kompozytor tworzy związek z wybitnym pisarzem. Kreatywna energia sprawia, że wokół nich unosi się aura intelektualnego spełniania. Macqueen pokazuje jednak powolny rozpad ich idealnego życia. Tucker zatapia się w otchłań niepamięci za sprawą wczesnej demencji. Supernova opowiada o przedwczesnym żegnaniem się z przyszłością i bólu odchodzenia ukochanej osoby.
W Ojcu Floriana Zellera z nagrodzonym Oscarem Anthonym Hopkinsem mogliśmy oglądać brutalny i przejmujący rozpadać świata cierpiącego na demencję starszego mężczyzny. Zagubiony i zaplątany we własnych myślach zabierał nas do rzeczywistości, w której króluje niepewność i dezorientacja. U Macqueena dostrzegamy tylko subtelne znaki rozpoczynającej się choroby. Tucker dryfuje w odległe rejony od rzeczywistości, gubi drogi i traci zdolność pisania. Widzimy jak zeszyt z notatkami do najnowszej książki z zapisanych kartek przechodzi w niezrozumiałe szlaczki aż po dojmującą pustkę. Debiutujący reżyser skupia się na subtelności i nie podaje dosadnych twierdzeń kawa na ławę.
Przeczytaj także: TOP 5 filmów o demencji
Firth i Tucci toną w niuansach, prowadzą dysputy i starają się utrzymać pozory normalności. Świetni aktorzy nie dostają wystarczającej przestrzeni, by rozwinąć skrzydła. Ślizgają się po powierzchni, przez co trudno nam wejść do tego odległego świata, w którym idealnie zaplanowane życie zostaje przerwane przez niespodziewane. Choroba jawi się jako plama na pięknym, pozowanym obrazie. Tucker i Sam są odlegli i trudno znaleźć z nimi więź.
I choć Supernova nie przynosi spełnienia na poziomie tekstu, to filozoficzna delikatność i piękno opowiadania obrazem może poruszać. Dick Pope potrafi z czułością przyglądać się bohaterom. Sprawia, że to co niewypowiedziane zyskuje większą moc niż słowa. Colin Firth, którego Sam rozpada się na naszych oczach, z dużą siłą zaznacza swoją obecność na ekranie. Wypełnia go swoją wrażliwością, balansując między desperackim łaknieniem wspólnych chwil z Tuckerem a świadomością ulotności bystrego umysłu partnera. Tucci przyciąga spokojem i opanowaniem, wypełniając tę historię ciepłem pogodzenia.
Macqueen wprowadza do swojego obrazu moralny dylemat, który doskonale znamy z Miłości Michaela Haneke. Nie jest jednak tak radykalny w podejmowanych decyzjach. Cały jego film otacza nutka romantyczności i uczucia, które dodaje Tuckerowi i Samowi siły w kroczeniu przed siebie wprost w ramionach brutalnej przyszłości. Supernova to przegadana opowieść, w której nie czuć wagi podejmowanego tematu.
daję 5 łapek!