Sundance Film Festival 2023 dobiegł końca. To był intensywny czas. Choć po raz pierwszy miałam okazję uczestniczyć w imprezie z pozycji kanapy, muszę przyznać, że nie oszczędzałam sił. W ciągu tygodnia zobaczyłam 36 produkcji z różnych konkursów. Przede wszystkim jednak skupiłam się na produkcjach amerykańskich. W końcu udało mi się trochę uporządkować to, co zobaczyłam. Czas na kilka refleksji.
Amerykańskie kino niezależne ma się naprawdę świetnie. Wśród wielu tytułów, które znalazły się w przeglądzie nie trafiłam na żadne wybitnie złe. To świetne debiuty, które starają się budować swój własny język opowiadania. Nie są pozbawione błędów (Run Rabbit Run), przerostu formy nad treścią (The Pod Generation), a czasami brak im wyrazistości (Cassandro), ale wciąż potrafią zapadać w pamięć i zmuszać do refleksji.
W rodzinie siła?
Młodzi twórcy w większości skupili się na rodzinie. To ona znalazła się w centrum zainteresowania zarówno jako ostoja, jak i źródło opresji. Nie zawsze idealna, ale niezbędna w kształtowaniu tożsamości. Kiedy na Nowych Horyzontach można było zobaczyć opowieści, w których rozprawiano się z nieobecnymi ojcami (Aftersun, Wieloryb, Acidman), w Sundance na pierwszy plan wysunęło się macierzyństwo i nieobecność matki. A Thousand and One, jak i The Pod Generation opowiadały o pragnieniu potomstwa i odnajdywaniu się w nowej roli. Ta pierwsza produkcja to kameralny dramat, w którym matka wchodzi na drogę odkupienia, starając się zbudować życie pełne szans dla swojego syna. Czarnoskóra kobieta wychodząca z więzienia przelewa swoje ambicje, ale też pragnienie miłości na małego człowieka, wprowadzając go do świata pełnego niebezpieczeństw, ale i możliwości. Można się tylko zastanawiać, czy wszystko to, co robi, jest podyktowane pragnieniem dobra czy egoistyczną potrzebą osiągnięcia czegoś w życiu. Z kolei The Pod Generation zabiera nas do futurystycznej rzeczywistości, w której dziecko może rozwijać się w specjalnej kapsule poza organizmem matki. Sophie Barthes skupia się na budowaniu instynktu macierzyńskiego i tacierzyńskiego. Zastanawia się nad mechanizmami budowania relacji w rodzinie, pokazując jak tworzy się przywiązanie. Choć jej filmowa opowieść nie jest idealna, a czasami prowadzi do absurdalnych rozwiązań, pokazuje, że rodzinne więzy potrafią być silne już na początkowym etapie.
W mojej pamięci z pewnością na dłużej pozostanie Bad Behaviour Alice Englert, które skupia się na relacji matki i dorosłej córki. Lucy (Jennifer Connelly) zmaga się z własnymi lękami – samotność, potrzeba kontroli i strach przed tym, że nie była wystarczająco dobrą matką. Englert zaprasza widzów na psychodramę, w której główna bohaterka wyrusza do zamkniętego ośrodka. Spotyka tam młodą modelkę, na którą przelewa wszystkie swoje uczucia wobec córki. Klasyczne przeniesienie musi doprowadzić do konfrontacji z uczuciami, a także do spotkania – w szczerości – z Dylan, która bezlitośnie wypunktuje złe zachowanie matki.
Podobnie jest z Leilą (Layla Mohammadi) z filmu The Persian Version. Dziewczyna zanurzona między dorosłym życiem, a oczekiwaniami rodziny musi rozprawić się z kulturowym dziedzictwem swojej rodziny i traumami kobiet przekazywanymi z pokolenia na pokolenie. Maryam Keshavarz pokazuje, że nieświadomie przejmujemy lęki matek i powielamy rodzinne schematy. Leila musi zrozumieć, jak wiele łączy ją z Shireen (Niousha Noor), by samodzielnie stawiać kroki w swoim życiu, nie tyle w oderwaniu od rodziny, ale w zrozumieniu i szacunku.
Młoda, silna i odważna w działaniu
W rodzinnych portretach to kobiety odgrywały pierwsze skrzypce. Twórcy przede wszystkim skupili się na silnych dziewczynkach (Scrapper, Fancy Dance, Fairyland), które potrafią samodzielnie podejmować decyzje, być odpowiedzialnymi za swoje życia, a także wchodzić w buty dorosłych, by sprostać rzeczywistości. O ile można zachwycać się siłą i zaradnością dziewczynek, nie sposób odwrócić wzroku od niewydolności dorosłych w zmaganiach z rzeczywistością. Dzieci przejmują obowiązki i walczą o własny dobrobyt, patrząc na ojców czy matki, które nie potrafią odnaleźć się w swojej roli. Scrapper to poruszająca opowieść o dziewczynce, która została sama po śmierci matki. Nie ma czasu na łzy, kiedy przed wszystkimi udaje, że mieszka z wujkiem, który się nią opiekuje, a tymczasem sama buduje swoje życie. Pojawienie się ojca nie pomaga, ponieważ młody mężczyzna musi jeszcze dorosnąć do powierzonej mu roli. Podobnie jest zresztą w Fairyland, gdzie mała Alysia przygląda się tacie przeżywającemu miłosne uniesienia w San Francisco lat 70.