Pałac Sandringham zapełnia się gośćmi. Rodzina królewska przybywa, by wspólnie spędzić święta Bożego Narodzenia. Można wyczuć podniosłą atmosferę i dystyngowane szaleństwo przygotowań. Dla Elżbiety II wszystko powinno być perfekcyjne i wedle monarszego protokołu. Harmonogram rozpisany, kuchnia zapełniona produktami, a pokoje wypełnione pieczołowicie wybraną garderobą. Spencer rozpoczyna się od oczekiwania, a Pablo Larraín świetnie bawi się atmosferą zawieszenia i emocjonalnego rozwibrowania. 

Przeczytaj także: Ema

Dianę (Kristen Stewart) pierwszy raz widzimy, gdy gna samochodem po brytyjskich drogach. Pędzi w okolice z dzieciństwa, gdzie rozegra się jej emocjonalna wędrówka po meandrach własnego smutku i zagubienia. To jedyny raz, kiedy nie znajduje się pod czujnym okiem monarszej świty, która ze szczegółami donosi królowej o jej poczynaniach. Pałac o grubych murach, do którego zmierza, zdaje się zamkiem ze szkła. Samotność jest w nim dojmująca, choć cały świat zdaje się być na wyciągnięcie ręki. 

Pablo Larrain staje się mistrzem kobiecych portretów. Z dużą czułością i miłością przygląda się swoim bohaterkom w obliczu kryzysu i umiejętnie uderza w uczuciowe struny. By opowiedzieć o Dianie, sięgnął po wycinek jej biografii, przedstawia bowiem trzy dni z jej życia, które spędziła w Sandringham podczas Bożego Narodzenia. Emocjonalnie rozedrgana, psychicznie wyczerpana i osaczona przez rytuały Diana zmaga się z własnymi demonami. Widzimy ją samotną w obliczy oczywistej zdrady męża, obserwowaną podczas jedzenia czy łajaną za pomylenie kolejności sukienek. Czujemy jej ból i wyobcowanie, chłoniemy odrobinę radości, gdy spędza czas z synami. Reżyser wyłapuje niuanse międzyludzkich relacji i zostawia je bez zbędnego komentarza.

Przeczytaj także: Jackie

Spencer daje przestrzeń, by przyjrzeć się księżnej bez nadmiaru słów czy gestów. Rozedrgana Kristen Stewart doskonale uchwyciła hart duch, niepewność, lęk i samotność Diany. Jest zagubiona, chce się buntować, ale jednocześnie nie ma już siły, by zarówno podążać za regułami, jak i kompletnie je odrzucić. Królewskie rytuały ją paraliżują, a najbardziej na świecie pragnie wolności, normalności i tego, by ktoś pokochał ją za to, jaka jest. Larrain podąża za nią w rytm muzyki jazzowej. Rozwibrowane instrumenty dęte tylko podbijają atmosferę napięcia, a prawdziwe rozluźnienie przyjdzie w finale, gdy rozbrzmi piosenka Mike + the Mechanics’ „All I Need Is a Miracle”. 

Film Larraina to kameralna opowieść, w której rodzina królewska jawi się jako bezduszna firma spełniająca swój obowiązek wobec kraju. Z jednej rozmowy z królową dowiadujemy się, że członkowie rodziny tak naprawdę są walutą, a Karol dość dosadnie podkreśla, że Windsorowie to żywy symbol ważny dla narodu brytyjskiego. Diana staje się przez to więźniem systemu, w którym się znalazła, ale też nieustanną wichrzycielką, która ze swoją złością i buntem nie chce grać według reguł. Reżyser pokazuje nam ofiarę, która w pewien sposób lubi upaja się swoim smutkiem. Twórca uchwytuje tylko krótkie chwile radości, które dają jej ludzie spoza rodziny.

Przeczytaj także: Fantastyczna kobieta

Ciekawe wydaje się wprowadzenie na scenę Anny Boleyn. Stracona królowa zapłaciła najwyższą cenę za utratę miłości króla. Daleka krewna Spencerów pojawia się jako przestroga dla Diany, ale też smutne przypomnienie, że monarchia jest ważniejsza niż tworzący ją ludzie. Boleyn pojawia się niczym upiór, ale otacza też księżną swoją opieką. Larrain świetnie operuje symbolami, podrzucając różne tropy do interpretacji, dlatego jego film to nie tylko ładny obraz, próba uchwycenia Diany, ale też wzruszająca przypowieść o teatrze pełnym gry pozorów.

Spencer to kameralny dramat psychologiczny, w którym pragnienie wolności zderza się z powinnościami. Dworska etykieta przytłacza, a sielskość angielskiej prowincji tonie w mglistym krajobrazie. Stewart tworzy jedną z najciekawszych swoich ról, czyniąc atut ze swojego neurotycznego rozedrgania. Larrain czaruje i ponownie tworzy udany portret kobiety na emocjonalnym rozdrożu. Piękno przeplata się ze smutkiem, tworząc bolesną opowieść o niedopasowaniu do wymagających okoliczności. 

daję 8 łapek!

Related Posts

Mam taką przypadłość, że jak już coś zacznę oglądać, to muszę skończyć. Staram się dawać szansę...

Lubię bajkowe opowieści, w których dziewczynki są w centrum i samodzielnie pokonują przeszkody....

Amerykański sen nie jest dla każdego. Mit od zera do milionera już dawno upadł. Ciężka praca nie...

Leave a Reply