Sofia to kameralna kobieca opowieść, która z łatwością mogła wymknąć się spod reżyserskiej kontroli. Meryem Benm’Barek-Aloïsi debiutuje w tematem niebywale trudnym, politycznie niepoprawnym i emocjonalnie poruszającym. Kiedy w Europie i USA toczy się walka o równouprawnienie, równe płace i możliwość rozwoju kobiet, gdzieś w Maroku podstawowym problemem jest wolność osobista i pozwolenie na samostanowienie. Rozstrzał kulturowy i egzotyczne – z punkt widzenia Zachodu – podejście do kobiecości i seksualności nie przysłania tutaj dramatycznej historii młodej dziewczyny, która z lekką naiwnością ma nadzieję, że będzie lepiej.
Skrzywdzona dziewczyna nie przestaje marzyć
Ślub z miłości? Nie doświadczyła go żadna z kobiet w otoczeniu Sofii (Maha Alemi) i podobnie jest z nią. Młoda, skromna i nieśmiała pewnego dnia rodzi dziecko. Trwa rodzinne spotkanie, kiedy nagle zaczyna ją boleć brzuch. Kuzynka, Lena (Sarah Perles), skończyła studia medyczne i po krótkim badaniu stwierdza ciążę. Wody odchodzą, zaczyna się poród. Tymczasem Sofia jest w szoku. Nikt z rodziny nie może się dowiedzieć o dziecku, a przyjęcie do szpitala jest nie lada wyczynem. Za seks pozamałżeński grozi kara więzienia. Lekarze nie chcą podjąć ryzyka leczenia ciężarnej pacjentki, która nie ma partnera. Rozpoczyna się walka z czasem, prawem i strachem.
Benm’Barek-Aloïsi pokazuje samotność kobiety, która nie istnieje bez mężczyzny u boku. Zwraca uwagę na kobiecą solidarność i ogromne wsparcie ofiarowane przez nieco bardziej wyzwoloną i postępową Lenę. Zderza ze sobą dwie postawy: biednego i bogatego Maroko i pokazuje uwikłanie młodych ludzi w tradycje i politykę państwa. Sofia nie potrafi odnaleźć się w nowej sytuacji, musi nagle dorosnąć, choć wciąż żyje nadzieją, że czeka ją szczęśliwa miłość. Nie pragnie zakochania od pierwszego wejrzenia, a trwałego związku, w którym uczucie przychodzi z czasem.
Marokańskie #metoo
Sofia jest udanym debiutem reżyserskim, który swoją tematyką trafią w obecne czasy i ruch #metoo. Skromna opowieść o dziewczynie z marokańskiego miasta jest doskonałym początkiem dyskusji o prawach kobiet, zmowie milczenia i ofiarach przemocy. Sofia wychowana w patriarchalnej kulturze, w państwie mocno religijnym i przestrzegającym prawa, staje się ucieleśnieniem wyrzutów sumienia milczących i odwracających wzrok od krzywdy drugiego człowieka, od molestowania i przekraczania granic. Benm’Barek-Aloïsi ucieka od łatwych kategoryzacji, dzięki czemu jej film ma w sobie niebywały ładunek emocjonalny.
Ta skromna produkcja nie wykrzykuje łatwych haseł, ale w skromnej optyce indywidualnego dramatu skupia się na palącym problemie. Sofia staje się filmem uwierającym, momentami bolesnym, ale przez to bardzo potrzebnym. Warto przeżyć tą wyciszoną wędrówkę do świata dziewczyny, która, skrzywdzona, wciąż nie przestała marzyć.