-daję 6 łapek!

Brie Larson debiutuje za kamerą i od razu daje pokaz swojej wyobraźni. Myśleliście kiedyś, że istnieją sklepy z jednorożcami? O ich prawdziwości przekonuje się Kit (Brie Larson), która dostaje pełne brokatu zaproszenie do tajemniczego miejsca, gdzie wszystko tętni tęczą o kucyki z jednym rogiem z niecierpliwością czekają na swoich właścicieli. Sklep z jednorożcami to kino przepełnione metaforami, opowieść o dojrzewaniu i pielęgnowaniu wewnętrznego dziecka. Jest kolorowo, czasami zabawnie, ale nader wszystko zbyt topornie i łopatologicznie. Larson potrafi grać jak z nut, lecz brakuje jej lekkości w kreowaniu historii. 

Kit jest niezależną kobietą koło 30-tki, która całe swoje życie podporządkowała pasji tworzenia. Od najmłodszych lat malowała i zanurzała się w świecie wyobraźni. Kiedy, podczas egzaminu w szkole artystycznej, jej praca nie zostaje doceniona, jej świat trzęsie się w posadach i wkrótce legnie w gruzach. Zrozpaczona powraca do rodziców. Z pilotem w ręce i marazmem na twarzy zasiada na kanapie. Przeskakując z kanału na kanał, trafia na ofertę pracy i zostaje stażystką w firmie zajmującej się PR-em. Apatyczny szef wyraźnie fascynuje się jej urodą, współpracowniczki zazdroszczą zainteresowania, a Kit bez entuzjazmu zajmuje się kopiowaniem dokumentów. Jej świat ulega zmianie, kiedy otrzymuje zaproszenie do tytułowego sklepu, a rozradowany sprzedawca (Samuel L. Jackson) oferuje jej jednorożca – pod warunkiem, że zbuduje mu dom i zapewni otoczenie pełne miłości. 

Sklep z jednorożcami
Sklep z jednorożcami

Sklep z jednorożcami łączy w sobie wiele tematów i konwencji przez to staje się filmem niespójnym i nierównym. Samantha Montgomery McIntyre tworzy scenariusz o wielkim potencjale, ale niestety brak jej zdolności do naszkicowania pełnokrwistych postaci. Kit tylko dzięki aktorskiemu wyczuciu Larson nie staje się karykaturą millenialsów. Jej rodzice to przaśni towarzysze, którzy są papierowymi postaciami zbyt nudnymi, by ich zapamiętać. Samuel L. Jackson ponownie jest przerysowany z donośnym głosem – jako sprzedawca mógłby opchnąć tony nieistniejącego brokatu. Intrygujący wydaje się sprzedawca Virgil (Mamoudou Athie), który niestety nie dostaje przestrzeni do rozwoju. 

Sklep z jednorożcami
Sklep z jednorożcami

Brie Larson tworzy film na skraju różnych konwencji, ale nie żadnej nie rozwija w pełni. Patrzymy na opowieść o dojrzewaniu, marzeniach i feministyczny manifest. Kit wielokrotnie podkreśla, że mężczyźni nic nie wiedzą, a ona posiada talent do dostrzegania niewidzialnego. Sklep z jednorożcami mógłby być ciekawą historią o zagubieniu młodej kobiety, o trudności porzucenia dziecięcych wyobrażeń i zanurzaniu się w odmętach wyobraźni, by oswoić codzienność. Larson brakuje jeszcze reżyserskiego wyczucia, by stworzyć spójną i wiarygodną opowieść. Choć potyka się kilka razy, nie można jej odmówić ekranowej charyzmy i aktorskiej lekkości. Nie zalicza wielkiej wpadki, ale trzymam kciuki za to, że następnym razem za kamerą wypadnie lepiej. 

Related Posts

Amerykański sen nie jest dla każdego. Mit od zera do milionera już dawno upadł. Ciężka praca nie...

Czy myśleliście kiedyś o tym, jakby to było spotkać swoją starszą wersję? Czy miałaby dla Was...

Lubię filmy, które rozbijają magiczną bańkę, w której macierzyństwo to droga usłana płatkami róż....

Leave a Reply