daję 5 łapek!
Izolacja dotknęła nas wszystkich. Zamknięcie w czterech ścianach stało się próbą charakteru i wielu relacji, a także poważnie odmieniła nasze patrzenie na rzeczywistość. Przeniesienie na ekran bieżących problemów mogło stać się świetnym polem do dyskusji. W końcu wielu z nas może się utożsamiać z bohaterami filmu Skazani na siebie. Niestety, Dough Liman nie wykorzystał w pełni potencjału historii, a sam film sprawia wrażenie stworzonego na szybko i bez głębszej analizy.
Przeczytaj także: Od nowa
Linda (Anne Hathaway) i Paxton (Chiwetel Ejiofor) od wielu lat są ze sobą w związku. Lock down zweryfikował jednak ich relację. Są uwięzieni w pokaźnym domu ze swoimi problemami. Mieszkają razem, ale emocjonalnie od dawna są osobno. Wiodą osobne życia, stawiają czoła przeciwnościom i pogrążają się w odmętach samotności. Kiedy sprawy w pracy Lindy zaczynają obierać nieciekawy obrót, w jej głowie rodzi się szaleńczy pomysł, by ukraść diament wart 3 miliony złoty, który jest niezwykle ważny dla jej szefów.
O ile relacje między Lindą i Paxtonem potrafią być zajmujące, a ich rozmowy z chwilowymi przebłyskami szczerości stają się ciekawym rollercoasterem emocji, to sam to napad potrafi skutecznie ostudzić emocje. Liman tworzy heist movie, który zbyt często trafi tempo, pogrąża się w scenariuszowym chaosie, a Hathaway i Ejiofor momentami zbyt mocno się zagrywają. Skazani na siebie przechodzą od dobrych momentów do złych, wciągają, by za chwilę kompletnie nużyć. Liman staje w rozkroku między dwoma historiami i żadna z nich nie jest do końca spełniona.
Przeczytaj także: Tacy właśnie jesteśmy
Z ekranu od czasu do czasu padają słuszne wnioski. Słyszymy, że nawet przed lock downem byliśmy zamknięci w naszej rutynie. Brakowało nam zasobów, by spojrzeć w głąb siebie i zastanowić się, dokąd tak naprawdę gnamy. Widzimy, że bohaterowie zyskują przestrzeń, by pomyśleć nad sobą i swoją przyszłością. Weryfikują swoje pragnienia, ale zatrzymują się gdzieś w pół drogi.
Skazani na siebie nie są do końca emocjonującym kinem akcji, daleko im do komedii romantycznej (sic!) czy emocjonującego dramatu. Liman stworzył miks różnych gatunków, ale zabrakło mu spójności w opowiadanej historii. Choć dobrze się patrzy na Anne Hathaway i Chiwetela Eijogora, trzeba stwierdzić, że nieco chaotycznie poruszają się po scenariuszu, przeskakując od wysokich tonów do wyciszenia. To mógł być dobry film o procesach, które zachodzą w ludziach skazanych na stałe przebywanie w swojej obecności po długim okresie pędu i zatopieniu w szaleńczej codzienności. Ma dobre momenty, ale niestety nie jest bez wad.