Nastoletnia Alice (Natalia Dyer) odkrywa, że seks to nie grzech, a podążanie zgodnie z własnym wewnętrznym drogowskazem to naturalna siła i odwieczne prawo. Karen Maine tworzy film, który mógłby mieć zadatki na przaśną opowieść o odkrywaniu seksualności i obozie przebudzenia własnych żądz, na szczęście nie tworzy przerysowanej komedii, ale empatyczną opowieść o dojrzewaniu w ultrakatolickim środowisku. Seks to nie grzech puszcza oko do widza i punktuje pozorną pruderię w świecie, w którym przewodnikiem jest Jezus. 

Przeczytaj także: Sex Education

Alice jest uczennicą katolickiego liceum i wychowuje się w pobożnej rodzinie. Kiedy pewnego dnia odkrywa cyberseks i przyjemność płynącą z masturbacji, poczucie winy przejmuje kontrolę. Nastolatka zapisuje się na czterodniowe rekolekcje, by z kolegami i koleżankami wkroczyć na właściwą drogę z dala od grzechu. Choć ten czas wypełniony jest bogobojnymi rozprawami, oczyszczającymi opowieściami o smutku i radości, Alice nie tyle zbliża się do Boga, co odkrywa własną wartość i pragnienia. Wprawnym okiem przygląda się pozostałym uczestnikom i zauważa, że każdy pod powierzchnią skrywa swoje małe grzeszki. 

Natalia Dyer urzeka swoją delikatnością i dziewczęcą naiwnością. Jej Alice nie jest głupiutką nastolatką, która z łatwością poddaje się manipulacji czy wstydowi. Dojrzale wkracza do nowego środowiska i świadomie eksploruje doznania, które się w niej budzą. Reżyserka pokazuje nachalną pruderię, mechanizmy wzbudzania poczucia winy i szkalowanie cielesności, a wraz z nią seksualności. Jednak robi to delikatny i bardzo powściągliwy sposób, jakby ze sporą dozą nieśmiałości, by nikogo nie obrazić. 

Przeczytaj także: Pojedynek na głosy

Seks to nie grzech nie odkrywa przed nami niczego nowego. Pokazuje nastoletnią ciekawość, gotowość do eksplorowania nowych przestrzeni oraz powolne budzenie się pożądania. Maine celebruje moment odkrywania siebie i bez nachalnej przesady pokazuje rodzące się wątpliwości i sprzeczności między ciekawością a wychowaniem w wierze. Ten film to satysfakcjonująca i skromna opowieść o wolności do odkrywania siebie. 

daję 6 łapek!

Related Posts

Warszawski bon vivant z bagażem doświadczeń i kieliszkiem w dłoni raczej nie wzbudza sympatii od...

Mam taką przypadłość, że jak już coś zacznę oglądać, to muszę skończyć. Staram się dawać szansę...

Lubię bajkowe opowieści, w których dziewczynki są w centrum i samodzielnie pokonują przeszkody....

Leave a Reply