– daję 7 łapek!
„La dea Fortuna” sprytnie z nami pogrywa. Udaje lekką komedię pełną kolorów, muzyki i uśmiechu, po czym przypomina, że życie nie jest sielanką. Miłość to nie tylko motyle w brzuchu i roziskrzone oczy. Odpowiedzialność za drugiego człowieka nadaje sens codzienności, ale czasami też niesamowicie ciąży. I jeśli oswoisz lisa, nie możesz tak po prostu odejść…
Bogini Fortuna ma pewien sekret. Jeśli go poznasz, będziesz w stanie zatrzymać ukochane osoby przy sobie na zawsze. Per sempre…
W pięknym domu Arturo (Stefano Accorsi) i Alessandro (Edoardo Leo) odbywa się wesele ich przyjaciół. Wszechobecny zgiełk, piękne stroje, wolność i szczęście. Miłość wyziera z każdego kąta. Praca kamery i montaż sprawiają, że momentalnie zostajemy wciągnięci w wir radości i zaczynamy imprezę na cześć nowożeńców.
Chwila konsternacji następuje, kiedy w drzwiach staje Annamaria (Jasmine Trinca) z dwójką dzieci. Zaskakuje gospodarzy informacją, że Martina (Sara Ciocca) i Sandro (Edoardo Brandi) zostaną z parą na kilka dni. Matka dzieciaków musi spędzić trochę czasu w szpitalu. Kobieta zapewnia, że nie dolega jej nic poważnego, ale nie powstrzymuje to szczerego zatroskania jej bliskich.
Para gejów musi odnaleźć się w nowej roli, jednocześnie próbując uporać się z własnymi problemami, zamiatanymi dotąd pod dywan. Uroczy włoski klimat, rzutkie dialogi, kuriozalne sytuacje, śmiech, wzruszenie. Dobrze zbudowane role, także te dziecięce.
„Sekret bogini Fortuny” to komedia, dramat, romans. Nie unikniemy także dreszczyku emocji, pojawiającego się podczas odkrywania kolejnych kart z przeszłości bohaterów. Ta trójka powiązana jest wyjątkowymi więzami. Annamaria, Arturo i Alessandro są przykładem tego, że relacje międzyludzkie – nawet te trudne i skomplikowane – są po prostu piękne. Do kręgu ciepła i troski dołączają Martina i Sandro. A w kręgu tym dostrzegam czyste piękno.
Zapraszamy do śledzenia nas na Facebooku i Instagramie!
[R-slider id=”2″]