Upojna noc prokurator okręgowej przybiera niespodziewanego obrotu. Przerażona kobieta (Amy Ryan) chwyta po telefon i dzwoni po faceta, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych do posprzątania. Jakie jest jej zdziwienie, gdy w pokoju hotelowym pojawią się dwóch mężczyzn ubranych na czarno gotowych do pozbycia się zwłok chłopaka. Samotne wilki będą musiały ze sobą współpracować i to jest punkt wyjścia do filmowej intrygi.

Wolfs

Samotne wilki: zachowawcze buddy movie

Jon Watts zatrudnia do filmu jedne z największych filmowych gwiazd naszych czasów. Brad Pitt i George Clooney z pewnością są marketingowym wabikiem, który może przyciągnąć do kina rzeszę fanów. W „Samotnych wilkach” mają świetną energią, idealną do buddy movie. Pozostaje tylko pytanie, czy to wystarczy, by uznać tę produkcję za udaną. Komedia kryminalna wymaga sprawnego scenariusza, dobrych puent i dynamicznej akcji, które będą w stanie w lekko nonszalanckim stylu pokazać świat ciemnych spraw i sprawek. Watts ma wiele atutów, ale jego film nie do końca jest obrazem spełnionym. Czasami traci tempo i wkrada się nieco męskiego romantyzmu, który rozbija napięcie i grozę.

„Samotne wilki” to opowieść o mężczyznach żyjących i pracujących w samotności, których okoliczności zmuszają do tego, by połączyć siły. Młody chłopak z hotelowego pokoju okazuje się kurierem, który miał dostarczyć pokaźną paczkę narkotyków. Trzeba tylko odkryć, do kogo miała trafić przesyłka i bezpiecznie zakończyć akcję. Pitt i Clooney wypadają świetnie jako zmęczeni samotni wędrowcy, w których ryzykowne życie wkradła się banalna rutyna. Kiedy muszą zacząć działać razem, odkrywają nieznane rejony swoich umiejętności. Od wrogości przechodzą we wzajemną troskę. Ich spotkanie to wzajemne obwąchiwanie, które przeradza się w radosny taniec polegających na sobie partnerów.

Przeczytaj także: The Brutalist

Jon Watts sprawnie prowadzi akcję. Ma w rękawie parę asów. Potrafi zaskakiwać i dobrze radzi sobie z inscenizacją scen akcji. Nie jest w tym co prawda odkrywczy. Nie zaskakuje pomysłowością i brawurą. Korzysta ze sprawdzonych schematów i umiejętnie puszcza oko do widza. „Samotne wilki” to sprawnie zrealizowane kino gatunkowe. Dobra rozrywka idealna na piątkowy wieczór, która jednak nie przynosi niczego nowego i świeżego. Szkoda, że całość jest zachowawcza i daleka od brawury, którą ma w sobie hotelowy dzieciak (Austin Abrams). 

Film będzie można zobaczyć na Apple+.

Related Posts

Warszawski bon vivant z bagażem doświadczeń i kieliszkiem w dłoni raczej nie wzbudza sympatii od...

Mam taką przypadłość, że jak już coś zacznę oglądać, to muszę skończyć. Staram się dawać szansę...

Lubię bajkowe opowieści, w których dziewczynki są w centrum i samodzielnie pokonują przeszkody....

Leave a Reply