Emerald Fennell staje się jedną z ciekawszych współczesnych reżyserek, która ze społecznym zacięciem przygląda się rzeczywistości. W kolorowych barwach i z inscenizacyjnym przepychem komentuje otaczający ją świat. Po świetnie przyjętej Obiecującej. Młodej. Kobiecie stworzonej w nurcie metoo, brytyjska twórczyni rusza na wojnę klas, pokazując w Saltburn blichtr i pustkę ogromnego bogactwa.
Saltburn: kolorowy świat bogaczy
Ruben Ostlunad od lat rozprawia się z elitą tego świata, punktując jej przywary, ignorancję i oderwanie od rzeczywistości. Szwedzki reżyser w kampowy i dosadny sposób pokazuje ludzi śpiących na pieniądzach, którzy zatracili poczucie dobrego smaku i wrażliwość na drugiego człowieka. W jego szaleństwie jest metoda: śmiech skutecznie grzęźnie w gardle, z każdą kolejną minutą dając przestrzeń na rozczarowanie światem, w którym nierówności społeczną są rozbuchane do granic absurdu. Fennell wpisuje się w ten nurt opowiadania o zepsuciu, pragnieniu bogactwa i walce o wymarzony status. Saltburn to wymarzony raj, do którego można wejść tylko podstępem w pięknych stylizacjach i z nonszalanckim uśmiechem.
Oliver (Barry Koeghan) jest społecznym kameleonem. Nieśmiały, wycofanych młody mężczyzna, który nie do końca potrafi odnaleźć swoje miejsce w grupie. Nie pasuje do świata Oxfordu, w którym się znalazł za sprawą stypendium. Zupełnie niepozorny bohater, który ze zwierzyny na muszce zmieni się w bezwzględnego myśliwego. Kiedy wśród kolegów wypatrzy Felixa (Jacob Elordi), członka jednej z najbogatszych rodzin w Wielkiej Brytanii, postanowi wkupić się w jego łaski. Okazja nadarzy się dość szybko – bezinteresowna pomoc przerodzi się w kiełkującą przyjaźń. Tylko czy sympatia do młodego dziedzica fortuny pozbawiona jest ukrytych motywów…
Przeczytaj także: Pierwszy gol
Kiedy młodzi mężczyźni przeniosą się na letni wypoczynek do zamku Saltburn, działania Olivera stają się coraz bardziej czytelne. Już nie tylko Felix musi być po jego stronie. Rozpoczyna starania o względy całej jego rodziny: skupionej na sobie matki Elspeth (Rosamund Pike), głowy rodziny “sir” Jamesa (Richard E. Grant) i cierpiącej na zaburzenia odżywiania siostry Venetii (Alison Oliver). Po kilku niezręcznościach i nieporozumieniach, Oliver odnajduje się w pełnym przepychu Salburn, gdzie leniwe dnie, jak i rozszalałe imprezy nie są niczym nadzwyczajnym. Klucz do serc bogaczy wcale nie jest schowany głęboko, jedynie aspirujący do tego świata kuzyn, Farleigh (Archie Madekwe) nie spogląda na niego przychylnym okiem.
Saltburn jest wybuchową mieszanką gatunków, która przede wszystkim intryguje wizualnym dopracowaniem. Na ekranie oglądamy piękne przestrzenie, ładnych ludzie, którzy nie do końca robią piękne rzeczy. Zepsucie wylewa się z ekranu, ale nie czuć tak mocnego ostrza satyry jak u Ostlunda. Fennell stawia na śliczne opakowanie, ciekawe inscenizacje, przez co traci nieco na scenariuszu. Ta teen drama, love story i kryminał zarazem pozbawiony jest głębi, która nadawałaby całości sens. Przewidywane rozwiązania, gdzieś od połowy opowieści, prowadzą widza po nitce do kłębka. Nieszczęśliwy outsider rozpoczyna rozdawać karty, a w stawce jest nieskończone bogactwo. Czy odkrywa się w ten sposób za swoje niepowodzenia? Czy wymierza sprawiedliwość w imieniu klasy średniej? A może spełnia swój sen o przynależności do elity? Na próżno szukać u Fennell odpowiedzi. To właśnie w tym niedopowiedzeniu jest największa bolączka Saltburn.
Przeczytaj także: Dream Scenario
Reżyserka rysuje swoją opowieść grubą kreską. Sporo tu balansowania na granicy dobrego smaku, bawienia się zgranymi motywami i zabawy wizerunkiem arystokracji. W ten sposób Saltbrun jest bardzo spójny w sposobie opowiadania. Szkoda, że finał przynosi rozczarowanie. Choć inscenizacyjnie taniec pełen wolności i pozbawiony skrępowania może zachwycać, puenta jest banalna i bez polotu. Barry Koeghan niesie na barkach swojego bohatera i tylko dzięki niemu intrygująco wypada jego podwójna natura. Po raz kolejny pokazuje, że jako aktor ma wiele do zaoferowania i nie wpisuje się w żadne schematy. Wszechstronny i charyzmatyczny wyposaża Olivera w pewną niewinność, manipulatorską precyzję, ale też wampiryczną naturę.
Saltburn to film, który może wzbudzać skrajne emocje. Zanurzony w popkulturze, ociekający atmosferą wczesnych lat 2000 i kipiący erotyzmem buduje świat pełen pozorów, masek i zagubienia. Bohaterowie Fennell zatopieni są w bajce własnych złudzeń. Życie to gra. Wygrywają ci najbardziej wytrwali.
daję 7 łapek!