daję 8 łapek!

Przez długi czas w dyskursie o polskim kinie mówiło się o Bartoszu Bieleni i Janie Komasie, którzy „Bożym Ciałem” podbili nie tylko rodzime ekrany. Teraz nadchodzi nowe power couple – Bartosz Bielenia i Jakub Piątek. O tym duecie wkrótce będzie głośno, szczególnie dlatego że, Prime Time, debiut reżyserski tego drugiego właśnie zaliczył udaną premierę na Sundance Film Festival.

Przeczytaj także: Ukryta gra

Prime Time to dramat psychologiczny, który chce się chłonąć wszystkimi zmysłami. Przemyślany, skupiony i przyciągający szczegółami przedstawia ostatnie godziny 1999 roku, kiedy do telewizji wdarł się uzbrojony mężczyzna żądający wejścia na żywo. Nerwowa atmosfera przejmuje kontrolę nad zachowaniem ludzi, a Jakub Piątek nie daje łatwych odpowiedzi i rozwiązań. Zastanawiamy się, kim jest Sebastian (Bartosz Bielenia) i z jakim apelem chce wystąpić w telewizji. Wiele spraw pozostaje jednak w strefie domysłów. Z tych niedopowiedzeń tworzy się poruszający portret zagubionego i zdesperowanego człowieka, który tak naprawdę chce być tylko dostrzeżony i wysłuchany.

Kameralne studio, w którym rozgrywa się akcja, potęguje uczucie klaustrofobii i osaczenia, a chłodne kolory kontrastują z emocjonalną temperaturą bohaterów. Sebastian momentami balansuje na granicy szaleństwa, ale daje niesamowitą przestrzeń do czystko ludzkich odruchów, dlatego jego zakładnicy – Mira (Magdalena Popławska) i ochroniarz Grzesiek (Andrzej Kłak) nie są w stanie jednoznacznie ocenić go jako tego złego. Zresztą, zaraz obok intensywnego portretu Sebastiana, dynamika relacji między porywaczem a zakładnikami jest najmocniejszym punktem Prime Time.

Przeczytaj także: Wykopaliska

Bartosz Bielenia po raz kolejny tworzy rolę godną zapamiętania i uważnego obserwowania. Jego Sebastianem targają skrajne emocje: złość, smutek, przerażenie i rezygnacja, które wychodzą z niego w trakcie intensywnych międzyludzkich relacji. Bielnia tworzy postać pełną tajemnic i niedopowiedzeń, intrygującą i niejednoznaczną. Tych zdesperowanych oczu na długo nie będzie można zapomnieć. Równie mocno swoją obecność na ekranie zaznacza Magdalena Popławska, kreując postać momentami przerysowaną, ale zdecydowanie najbardziej konkretną i zdeterminowaną, by wyjść cało z tej opresji. 

Jakub Piątek zachwyca przemyślaną formą, subtelnym dowcipem i świetnym wykorzystaniem dźwięku oraz materiałów archiwalnych. Prime Time jest spełnionym debiutem, który ustawia reżysera w szeregu z młodymi zdolnymi (m.in. Komasa, Domalewski, Matuszyński), których warto obserwować. Jego film to perełka o samotności, porzuceniu, poszukiwaniu uwagi i bolesnym przegrywaniu. Bomba emocjonalna, której nie można przegapić.  

Related Posts

Amerykański sen nie jest dla każdego. Mit od zera do milionera już dawno upadł. Ciężka praca nie...

Czy myśleliście kiedyś o tym, jakby to było spotkać swoją starszą wersję? Czy miałaby dla Was...

Lubię filmy, które rozbijają magiczną bańkę, w której macierzyństwo to droga usłana płatkami róż....

Leave a Reply