Proces twórczy to niezwykle trudna sprawa. Pełna artystycznych wątpliwości, myślowych zawirowań i wewnętrznych konfliktów. Roman Polański przekonuje o tym w Prawdziwej historii i nieco bardziej w stylu Francoisa Ozona przygląda się swoim bohaterkom. Zatapia się w ich wnętrz, eksploruje ich psychikę i przedstawia dynamiczną relację chorej zależności. A przy tym wodzi widza za nos, podrzuca tropy i piekielnie interesująco – choć nie bez bolesnych potknięć – wikła postaci w emocjonalne przepychanki.
Między prawdą a kłamstwem
Delphine (Emmanuelle Seigner) właśnie wydała książkę. Bierze udział w promocyjnych eventach, mechanicznie podpisuje kolejne egzemplarze dla zachwyconych czytelników i coraz bardziej odczuwa na plecach oddech oczekujących wydawców. Czas na kolejny wielki hit, a pomysł wciąż nie nadchodzi. Przypadkiem na jej drodze pojawia się Elle (Eva Green). Zupełne przeciwieństwo wątpiącej w swoje siły twórcze Delphine. Młodsza, przebojowa i pełna pasji szturmem wkracza do życia pisarki i zabiera coraz więcej przestrzeni. A że sama również tworzy książki biograficzne, rozpoczyna się starcie dwóch metod pisania i zbierania materiału. Symbioza szybko przeradza się w konflikt, a film zamienia w pełen napięcia thriller.
Roman Polański doskonale dawkuje informacje. Podrzuca tropy, wędruje pokrętnymi ścieżkami i choć czasami potyka się o własne nogi, wpadając w sidła absurdu i błędów logicznych, potrafi pięknie budować nastroje. Prawdziwa historia rozpoczyna się erotycznym podtekstem. Seigner i Green są nie tylko blisko siebie, ale również wobec widza. Ciasne kadry i zbliżenia tworzą uwodzicielską atmosferę, a Eva Green kusi, opływając wyważonym seksapilem. Jednak Polański dość szybko zmienia temperaturę uczuć. Przedziwna fascynacja przybiera ciemniejszych barw i staje się trzymającym w napięciu thrillerem.
Twórcza (nie)moc
Prawdziwa historia została zbudowana na kontrastach i zagłębia się w proces twórczy. Reżyser Noża w wodzie prowadzi psychologiczną rozgrywkę, zastanawiając się nad tym, jak daleko może się posunąć artysta, kiedy tworzy swoje dzieło. Pokazuje różne metody pracy. Zestawia ze sobą artystyczny egoizm i wrażliwość na drugiego człowieka. Prowadzi rozważania na temat twórczych granic, dzięki czemu film staje się nieco autotematyczny.
Hipnotyczna energia aktorek pozwala w pełni zatopić się w opowiadanej historii szczególnie wtedy, kiedy na ekran wkrada się chaos. Roman Polański utkał swoją opowieść z barwnych nici, które dopiero w finale tworzą dobre wrażenie. Całość może przyprawić o gęsią skórkę, zaskoczyć rozwiązaniem i dać pole do rozważań, choć poszczególne elementy pozostawiają wiele do życzenia. Prawdziwa historia to film nie do końca spełniony, ale wciągający swą tajemniczą aurą i niebanalną urodą.
Za seans dziękuję