– daję 8 łapek!

Ta dziewczyna przeżyła koszmar. Nie mamy jeszcze pojęcia, co się wydarzyło, ale już od samego początku seansu towarzyszą nam silne emocje. Cały czas snujemy w głowie scenariusze i próbujemy domyślić się przeszłości Ulki. Finał niewątpliwie nas zaskoczy…

Kadr z filmu „Powrót”.


Skórzana spódniczka, kabaretki, kozaki na obcasie. Włosy w nieładzie, długi odrost, rana w okolicy ust. Sportowa torba na ramieniu, a w niej koronkowa bielizna i pieniądze. Wraca. Wypalany pospiesznie papieros ma ją uspokoić? Czego się boi? Jakie ma nadzieje? Do czego wraca?

Zaniedbana dziewczyna (Sandra Drzymalska) zastaje swoją dawno niewidzianą matkę (Agnieszka Warchulska), kiedy ta rozwiesza pranie. Kobieta zachowuje się, jakby zobaczyła ducha. Zdążyli już pochować Ulkę. A ta nagle wraca do domu i staje przed nią jakby nigdy nic.

Kadr z filmu „Powrót”.

Kolejne sceny podkręcają napięcie. Chwytliwy zabieg ukazania łazienki z lotu ptaka pozwala nam obserwować matkę myjącą córkę. Kobieta robi to z troską, ale wciąż obie są zażenowane. Brak dialogów, które mogłyby zaspokoić ciekawość widza. Tylko kolorowy tatuaż w kształcie serca na posiniaczonym ciele Ulki i zawarty w nim napis „Lechu”.

Powrót dziewczyny nie wszystkim jest na rękę. Mały Karol jest zaintrygowany siostrą, ale starszy Janek złości się, że wróciła. Jeszcze gorzej jest poza ścianami rodzinnego mieszkania. Ostracyzm społeczny daje o sobie znać na każdym kroku. Oczywiście dziewczyna nie spotyka się ze współczuciem i nie otrzymuje żadnego wsparcia. Ale mało tego! Jest postrzegana jako winna, brudna, niegodna. Wspierać próbuję ją tylko Lena (Katarzyna Herman), ale alkoholiczka nie radzi sobie nawet z własnym życiem.

Kadr z filmu „Powrót”.

Ulka jest w tym wszystkim taka zagubiona… Gdyby miała ponadludzką siłę, mogłaby stanąć dumnie i z wyprężoną piersią wykrzyczeć wszystkim wokół jakimi są hipokrytami. Opowiedzieć bez zażenowania swoją tragedię i pociągnąć winnych do odpowiedzialności. Z drugiej strony mogłaby też w zupełności poddać się małomiasteczkowej indoktrynacji – wyspowiadać się i zacząć proces odkupienia wyimaginowanych win.

Ale ona – osamotniona i zdezorientowana – miota się. Jest gdzieś pomiędzy światem obłudy a uświadamianiem sobie prawdy. Z jednej strony to okropne doświadczenie pozbawiło ją niewinności i poniekąd zahartowało – z drugiej strony bardzo skrzywdziło, a jako że była wychowana w tej całej fałszywej bogobojności, nie potrafi stanowczo przeciwstawić się żałosnemu systemowi, w którym żyją jej rodzina i sąsiedzi.

Kadr z filmu „Powrót”.

Trudno uwierzyć, że w obecnych czasach społeczeństwo może funkcjonować w ten sposób. Że nie jest to opowieść sprzed dekad. Zaściankowość i wąskość umysłów mieszkańców przedstawianej miejscowości żywo przerażają.

Ten film ocieka hipokryzją. Ksiądz ochoczo podnosi kieliszek wódki i krzyczy: „Jezus Maria, dziecko, siorbiesz jak prosiak!”. A najbardziej brutalne jest to, że podobne do obrazowanych sytuacje znam nie tylko z opowiadań, ale i z własnego doświadczenia. Ktoś słusznie powiedział, że „Powrót” może stanowić dopełnienie „Kleru” Smarzowskiego. Patologia wśród duchownych to jedno, a kolejną kwestią jest społeczne przyzwolenie na nią i współuczestniczenie w niedorzecznym wariactwie dewocji.



Zakończenie filmu jest nieprawdopodobne – wydaje się karykaturalną hiperbolą! Czy ludzie mogą być aż tak obrzydliwie obłudni i okrutni?! A jednak… To historia z życia wzięta. Produkcja inspirowana jest prawdziwymi wydarzeniami…


Zapraszamy do śledzenia nas na Facebooku i Instagramie!

[R-slider id=”2″]

About the Author

Radiowiec, prawnik, podróżnik. Niekoniecznie w takiej kolejności. Nade wszystko: kinomaniak.

Related Posts

Amerykański sen nie jest dla każdego. Mit od zera do milionera już dawno upadł. Ciężka praca nie...

Czy myśleliście kiedyś o tym, jakby to było spotkać swoją starszą wersję? Czy miałaby dla Was...

Lubię filmy, które rozbijają magiczną bańkę, w której macierzyństwo to droga usłana płatkami róż....

Leave a Reply