– daję 7 łapek!

Małe, kameralne historie potrafią mieć niesamowitą siłę rażenia. Proste opowieści o rodzinnych zawirowaniach wciągają, opierając się na prawdziwych emocjach, niedopowiedzeniach i walce o zachowanie statusu quo. Peter Hedges przedstawia historię złamanego życia i zastanawia się, czy wszystkie błędy można naprawić. Powrót Bena staje się buzującym spotkaniem z rodziną, w której zaufanie to towar deficytowy.

Ben is Back / TIFF

Ben (Lucas Hedges) od lat ma problemy z narkotykami. Uzależniony wielokrotnie doprowadzał się do skrajnych sytuacji. Teraz próbuje wyjść na prostą. Kolejny odwyk, kolejne obietnice poprawy i niegasnące dobre chęci. Ale czy dobrymi chęciami piekło nie jest wybrukowane? Ben wraca do domu na święta. Wszyscy stają się napięci i czujni w oczekiwaniu na kolejny cios i rozczarowanie, mając w pamięci wydarzenia z ostatnich lat. Siostra podchodzi do niego z rezerwą, ojczym racjonalnie studzi nastroje, tylko matka Holly (Julia Roberts) ma nadzieję, że tym razem będzie inaczej.

Hedges powoli dawkuje informacje. Buduje nastrój niepewności i niewytłumaczalnego chaosu, nad którym Holly z dużym zaangażowaniem próbuje zapanować. Powracający na łono rodziny chłopak nie przez wszystkich jest przyjmowany z otwartymi ramionami, a z biegiem czasu dowiadujemy się, czym zasłużył sobie na taki chłód emocjonalny. Hedges zastanawia się, czy chłopak jest w stanie naprawić swoje błędy i w pełni przejąć kontrolę nad swoim zachowaniem. Nieustannie wprowadza uzasadnione wątpliwości, a Lucas Hedges doskonale balansuje między niewinnością a mroczną siłą uzależnienia.



Powrót Bena przyciąga bliskością z bohaterami. Julia Roberts doskonale sprawdza się jako matka, która jednocześnie ufa swojemu synowi i kontroluje każdy jego krok. To właśnie relacja między tą dwójką bohaterów ma niesamowitą siłę rażenia. Tłumione pretensje i strach przed stratą zostają wplecione w emocjonalną podróż w mroczne rejony przeszłości Bena.

Reżyser Wizyty u April jest doskonale wyczulony na słowo. Potrafi budować intymne relacje w krótkich zdaniach. Z wprawą puentuje przedstawiane sytuacje, ale to dzięki fenomenalnym aktorskim kreacjom tworzy film pełen podskórnego niepokoju. Roberts potrafi wyrazić niebywałą mieszankę emocji, a w jej reakcjach nie czuć ani odrobiny fałszu. To ona kradnie całą uwagę, tworząc niezwykle złożony portret kochającej matki, gotowej walczyć o swoje dziecko ostatkiem sił.

Kameralne historie mogą irytować nadmiarem patosu i emocjonalnym szantażem. Hedges ucieka od łatwych i banalnych rozwiązań, dzięki czemu Powrót Bena nie jest nachalnym rodzinnym dramatem. To kino drobnych gestów, wielkich deklaracji i prywatnego śledztwa próbującego rozwikłać zagadkę, co jest prawdą i kłamstwem.

Related Posts

Mam taką przypadłość, że jak już coś zacznę oglądać, to muszę skończyć. Staram się dawać szansę...

Lubię bajkowe opowieści, w których dziewczynki są w centrum i samodzielnie pokonują przeszkody....

Amerykański sen nie jest dla każdego. Mit od zera do milionera już dawno upadł. Ciężka praca nie...

Leave a Reply