-daję 6 łapek!
J.C. Chandor ze wsparciem Katherine Bigelow (producent wykonawczy) powraca do swojego ulubionego tematu i ponownie eksploruje granice ludzkiej chciwości. Potrójna granica to opowieść o poczuciu niesprawiedliwości, silne, męskiej solidarności i pragnieniu posiadania, którego nie jest w stanie uciszyć nawet zagrożenie życia i poczucie niebezpieczeństwa. To duszne męskie kino o dynamice grupy i nierównej walce o lepsze jutro.
Santiago „Pope” Gomez (Oscar Isaac) jest byłym wojskowym, który od kilku lat prowadzi policyjne działania w Ameryce Południowej, próbując rozbić niebezpieczny kartel narkotykowy. Kiedy od jednej ze swoich informatorek dowiaduje się, gdzie znajduje się siedziba – i skarbiec – największego bossa, postanawia zrobić coś dla siebie. Wiedziony pragnieniem wzbogacenia się i uzyskaniem godnej zapłaty za wieloletnią służbę postanawia zorganizować skok życia. W tym celu odzywa się do byłych agentów sił specjalnych, z którymi razem służył na zagranicznych misjach. Każdy z nich znajduje się w innym punkcie swojego życia, ale łączy ich jedno – frustracja wobec niewydolności systemu, który nie jest w stanie zapewnić emerytowanym żołnierzom godnego życia. Nie wszyscy podchodzą do planu Gomeza z równym entuzjazmem, ale – kiedy ich oczom ukazuje się nieprzebrane morze zielonych banknotów – wszystkie wątpliwości odchodzą w cień. Wygrywa chciwość.
W Potrójnej granicy Chandor zgromadził pokaźną obsadę aktorów kojarzonych z męskim kinem. Patrzymy na zespół złożony z Oscara Isaaca, Bena Afflecka, Pedro Pascala, Charlie Hunnama i Garretta Hedlunda, którzy lądują w dziczy Ameryki Południowej z torbami wypchanymi milionami dolarów. Zapierające dech w piersi widoki i napięcie, które narasta z każdą sekundą ma w sobie spory potencjał. Duża w tym zasługa intrygującego przebiegu historii. To nie napad na barona narkotykowego jest punktem kulminacyjnym, a stanowi punkt wyjścia do całej historii. I choć mam oklepane scenariuszowe elementy, jak zbieranie ekipy i poszukiwanie dobrych – a także złych – elementów chytrego planu, to zachowanie bohaterów po kradzieży staje się najciekawsze.
Pięcioosobowa ekipa komandosów to mieszanka wybuchowych charakterów. W trakcie seansu zmieniamy do nich nastawienie. Od sympatii przez lekki dystans aż do potępienia pewnych decyzji i zachowań. I choć finalnie można zrozumieć ich działania, przyznać im medal dobrych przyjaciół, trudno jednak kibicować ich walce o zachowanie skradzionych pieniędzy. Potrójna granica to zdecydowanie kino kumpelskie pod znakiem mrocznego kryminału.
Filmowi twórcy Chciwości można zarzucić wiele niedoskonałości scenariuszowych, parę absurdalnych rozwiązań pod postacią usilnego rzucania kłód pod nogi bohaterom, ale, pomimo momentami drętwych dialogów, Potrójna granica zasługuje na uwagę. Chandor opowiada nie tylko o oczywistym przekraczaniu granic państw, ale własnych słabości i moralności.