Polująca z orłami była sensacją tegorocznego festiwalu w Sundance. Widzowie pokochali trzynastolatkę, która, w niezwykle tradycyjnym społeczeństwie, postanowiła walczyć o swoje marzenia. Dziewczyna podpatrując pracę dziadka i ojca. Tak, jak oni chce zostać łowcą, który poluje na zwierzynę przy pomocy specjalnie trenowanego orła. Otto Bell pokazuje drogę, jaką przechodzi Aisholpan, aby udowodnić starszej i sceptycznie nastawionej społeczności, że ma wszystko, czego potrzeba do osiągnięcia sukcesu.
Polująca z orłami to obraz niezwykle dopieszczony wizualnie. Natura hipnotyzuje swoją wielkością i monumentalnością. A rodzina Aisholpan stanowi jej integralną część, prowadząc życie nomadów. Zachwyca sekwencja polowania, kiedy ojciec z córka wytrwale wędrują w zimowych warunkach. Piękna jest ich relacja i szacunek, jakim darzą towarzyszące im zwierzęta.
I choć czasami pojawia się przejmujący głos narratora, który dopowiada zastaną rzeczywistość, a w tle rozbrzmiewa patetyczna muzyka, dokument broni się nawet bez tej emocjonalnych manipulacji. Polująca z orłami sprawdza się jako thriller, kiedy w pełnym napięciu oczekujemy rezultatu działań dziewczynki, czy to podczas polowania na własnego orła, czy w trakcie festiwalowych konkursów. Otto Bell sprawił, że bohaterka z odległej Mongolii stała się niezwykle bliska. W gruncie rzeczy to opowieść o marzeniach i odwadze do ich spełniania. A Aisholpan pokazuje, że nie ma rzeczy niemożliwych i zawstydza niedowiarków.