– daję 7 łapek!
Uwaga! Naznaczam tę recenzję magicznym znaczkiem „głupkowata komedia” i ostrzegam, że nie jest to kino dla smakoszy. Ot, zabawa na wolny wieczór. Film zwariowany, zupełnie odrealniony (choć nie sci-fi ani fantasy), z przerysowanymi postaciami i pełen absurdów. Ale trafił do mnie humor, którym posługują się twórcy. „Pół na pół” to dla mnie mała przypowieść – tylko że w jajcarskim wydaniu. Punkt wyjścia jest głupi, ale w międzyczasie udaje się wyłapać kilka morałów. W tym szaleństwie jest metoda!
Sandrine (Valérie Bonneton) dowiaduje się, że jej mąż ma romans. Jako że Jean (Didier Bourdon) jest wykładowcą akademickim, zdradzana żona wybiera nietuzinkową metodę poinformowania małżonka o swoim odkryciu. Wślizguje się na jego wykład i zamiast omawianego właśnie poematu proponuje zająć się innym utworem. Po chwili recytuje pikantne wiadomości znalezione w telefonie męża.
Po tym przedstawieniu stawia jednak na poważną rozmowę. Wieczorem daje Jeanowi wybór. Skruszony mąż następnego dnia zrywa z kochanką i oznajmia żonie, że nigdy się już z nią nie spotka. Ku zdziwieniu zrozpaczonej rozstaniem z ukochanym Virginie (Isabelle Carré) niedługo po tym składa jej wizytę także zdradzana żona. Sandrine proponuje podzielenie się Jeanem pół na pół…
Plan kobiet jest niedorzeczny. Ich argumentacja wydaje się nie mieć sensu. Widz przewraca oczami z zażenowania, ale przy okazji można na poważnie zastanowić się nad zależnością między emocjonalnością a fizycznym pożądaniem. Ile można znieść, by nie stracić ukochanej osoby? Ile warte są zaufanie i szacunek? Czy tylko zakazany owoc smakuje rozkoszą? Można kochać dwie osoby jednocześnie? Niemożliwa jest miłość aż po grób, a małżonek zawsze prędzej czy później się znudzi?
W końcowej części uśmiech mi rzednie. Przez chwilę za sprawą fabularnego chichotu losu robi się boleśnie. Komedia – czarna. Kolejne pole do refleksji. W życiu nie wszystko układa się po naszej myśli. A relacje międzyludzkie wiążą się nie tylko z przyjemnościami, ale też z wielką odpowiedzialnością.
Pomyliłam się jednak – sądząc, że zostanę wgnieciona w fotel druzgocącym zakończeniem – takim zupełnie „na poważnie”. Wszystko poszło dobrze – śmiesznie i głupkowato!
Zapraszamy do śledzenia nas na Facebooku i Instagramie!
[R-slider id=”2″]