8 łapek! – daję 8 łapek!

Hinduska rodzina prowadzi cieszącą się popularnością restaurację w Mumbaju. Traci wszystko, gdy lokal zostaje podpalony. W pożarze ginie ukochana matka i żona. Ojciec wraz z piątką dzieci emigruje do Europy. Życie wśród londyńskich deszczu i szarości nie jest tym, o czym marzyli – pakują wszystko i wyruszają do słonecznej Francji. Tam otworzą restaurację. Gdzie? Jeszcze nie wiadomo. Może odpowiednim okaże się niewielkie miasteczko, w którym utknęli z powodu defektu samochodu, którym podróżowali? Ale tam już jest jeden wykwintny lokal z ‘klasyczną kuchnią francuską’. W dodatku nagrodzony prestiżową gwiazdką Michelin, przyznawaną przez wymagających krytyków.

podroznastostop

Ekranizację książki Richarda C. Morrisa wyprodukowali  Oprah Winfrey i Steven Spielberg. Film reżyserował Lasse Hallström, twórca „Czekolady” z  Juliette Binoche i  Johnnym Deppem. Muzyką zajął się A.R. Rahman, któremu praca nad filmem „Slumdog. Milioner z ulicy” przyniosła Oscara.

„Podróż na sto stóp” to dobra opcja na przyjemne niedzielne popołudnie. Piękne widoki, egzotyczna muzyka, czasami odrobina wzruszenia, trochę śmiechu. To film familijny, obyczajowy, kulinarny, nawet romans. Moja kinowa współtowarzyszka uwielbia gotować. Wciąż szuka nowych przepisów, odkrywa kuchnie różnych stron świata. Aż jej się oczy świeciły, kiedy na ekranie pojawiały się kolejne wykwintne potrawy, padały ich (dla mnie) dziwne nazwy. Porównywała stosowane przez siebie przepisy z tymi, zgodnie z którymi działali bohaterowie. „O! To jest właśnie kuchnia molekularna – mówiłam Ci!”. Woń tego filmu aż czuć z ekranu. Przed widzem otwiera się bogaty świat intensywnych zapachów przypraw kuchni indyjskiej.

Celowo nie piszę dużo o samym filmie, pomijam jego treść. Bardziej skupiam się na wszystkim co dookoła, na wrażeniach. Bo nie chcę Wam niczego zdradzać. Nie ma w nim piorunujących zwrotów akcji. Nie ma powalającej intrygi, czarnych charakterów i herosów w lśniącej zbroi. Jest subtelna gra na pograniczu przykrego realizmu i bajkowej naiwności. Po prostu chcę, żeby ta specyficzna recenzja zwróciła Waszą uwagę na ten film. Chcę, żebyście wybrali się na niego do kina.

About the Author

Radiowiec, prawnik, podróżnik. Niekoniecznie w takiej kolejności. Nade wszystko: kinomaniak.

Related Posts

Amerykański sen nie jest dla każdego. Mit od zera do milionera już dawno upadł. Ciężka praca nie...

Czy myśleliście kiedyś o tym, jakby to było spotkać swoją starszą wersję? Czy miałaby dla Was...

Lubię filmy, które rozbijają magiczną bańkę, w której macierzyństwo to droga usłana płatkami róż....

Leave a Reply