– daję 8 łapek!

Kino Prawdziwej Przygody! Steven Spielberg, choć skończył już 70 lat, doskonale potrafi się komunikować z młodszą widownią. Tworzy prawdziwe widowiska, żongluje popkulturowymi odniesieniami i wykorzystuje najnowsze technologicznie osiągnięcia. Reżyser niesamowicie czuje filmową materię i po prostu się nią bawi. Player One jest nie tylko czystą rozrywką – wywołującą niemy uśmiech zachwytu – ale barwnym komentarzem do współczesności, wirtualnej rzeczywistości i dewaluacji międzyludzkich kontaktów. Choć mami banalnym morałem, wszelkie niedostatki przykrywa perfekcyjnym rozgrywaniem akcji – aż dech zapiera.

Player One

Player One

Przenosimy się w czasie do 2045 roku, kiedy wirtualny świat niemal całkowicie pochłoną ten realny. Ludzie przestali próbować rozwiązać narastające problemy i zatopili się w grze OASIS, w której każdy może stać się kimkolwiek chce. To rozbudowana, wielowymiarowa rzeczywistość, gdzie gracze – w postaci awatara – przemierzają różne przestrzenie, skupiając się nie tylko na pokonywaniu kolejnych poziomów, ale również na poznawaniu nowych ludzi i zwyciężaniu własnych słabości. Wirtualne przyjaźnie okazują się prostsze i bardziej kuszące od tych rzeczywistych, a samotni i sfrustrowani ludzie uciekają przed trudami codzienności.

Po śmierci twórcy uniwersum, w OASIS rozpoczyna się trzyetapowy konkurs, w którym James Holliday (Mark Rylance) wyłoni swojego następcę. Zabawa pełna jest łamigłówek i karkołomnych wyścigów, a wysoka stawka kusi wielu śmiałków. Jednym z nich jest żądny władzy Nolan Sorrento (Ben Mendelsohn) – wcielenie korporacyjnej siły i zacięcia. Przeciwko niemu stanie prawdziwy popkulturowy geek Wade Watts (Tye Sheridan) i jego wierni przyjaciele z „Wielkiej Piątki”. Sprawy się skomplikują, kiedy starcie przeniesie się do rzeczywistości.



Player One zachwyca wykonaniem i wciąga w swój świat od samego początku. Spielberg krótką sekwencją potrafi wprowadzić w opowiadaną historię. Patrzymy na Wade’a, który wychodzi ze swoje mieszkania i przemieszcza się do przyczepy, w której gra, a z offu słyszmy jego głos, który dokładnie opisuje rzeczywistość roku 2045. Bohater przypomina nieporadnego Spidermana, który źle czuje się w swoim otoczeniu, ale w OASIS może zostać superbohaterem. Zresztą ten film niesie w sobie sporo z produkcji o współczesnych herosach stawiających czoło złu tego świata. W tym przypadku jest to zachłanna korporacja, która w niemal niewolniczy sposób wykorzystuje swoich pracowników do osiągnięcia celu wyznaczonego przez Sorrento. I choć demoniczna – ale też nieco nieporadna – postać grana przez Rylance ma wszelkie niezbędne środki do osiągnięcia celu, okazuje się, że najważniejsza jest gra zespołowa, przyjaźń i szczere intencje.

Player One

Player One

W prostej fabule tkwi ogromna siła, a Spielberg jest prawdziwym wirtuozem grającym na emocjach widzów. Pomimo tego że niemal całym film rozgrywa się w wirtualnej rzeczywistości, a na ekranie przyglądamy się poczynaniom awatarów, bez mrugnięcia okiem angażujemy się w ich przygody. Reżyser Jurrasic Parksprawia, że potrafimy się wzruszyć, a także zaciskać kciuki ze zniecierpliwienia, kibicując bohaterom w ich zmaganiach. Choć Player Oneto pełne werwy i CGI kino o przyszłości, ogromną rolę odgrywa nostalgia. Lata 80. wypełniają ekranową przestrzeń czy to przez wizualne odniesienia czy muzyczne rytmy.

Spielberg ma wyczucie do popkultury, uwielbia żonglować jej elementami i czerpać z niej inspiracje. W końcu to nieskończone źródło pomysłów – na ekranie pojawi się Godzilla, King Kong, a dla uważnych laleczka Chucky czy odwołanie do Obcego. Prawdziwy rarytas będzie stanowiła sekwencja filmu w filmie, kiedy bohaterowie krążą po ponurych korytarzach znanych z produkcji Kubricka.

Player One

Player One

Player One jest wyważony, pełen werwy i geekowskiego funu. Niesie w sobie niesamowity potencjał odkrywania kolejnych elementów popkulturowych nawiązań, emocjonalnej zabawy z bohaterami i wirtualnego zatopienia w wyobraźni. To trafna krytyka, niezbyt nachalny moralitet i urocze love story, od których nie można oderwać wzroku. Spielberg nie oddaje steru i wypływa na nieprzebrany ocean fantazji i miłości do kina.

 

Za seans dziękuję

Related Posts

Warszawski bon vivant z bagażem doświadczeń i kieliszkiem w dłoni raczej nie wzbudza sympatii od...

Mam taką przypadłość, że jak już coś zacznę oglądać, to muszę skończyć. Staram się dawać szansę...

Lubię bajkowe opowieści, w których dziewczynki są w centrum i samodzielnie pokonują przeszkody....

Leave a Reply