– daję 3 łapki!

Styl Patryka Vegi jest niebywale wyrazisty i można go rozpoznać z zamkniętymi oczami po samych topornych dialogach i szarpanej akcji. Plagi Breslau nie odbiegają od normy. To efektowna wydmuszka, którą ogląda się z mieszanką niedowierzania i zażenowania. Choć tym razem całość wydaje się bardziej spójna fabularnie, można odnaleźć związki przyczynowo-skutkowe, kino Vegi nadal pozostaje antytezą dobrego filmu.

Plagi Breslau są o niewydolności systemu sprawiedliwości, o społecznych niedopatrzeniach i zemście, która napędza pokrzywdzonych do zbrodniczego działania. Helena (Małgorzata Kożuchowska) jest policjantką. Zmaga się z własnymi demonami przeszłości i przekreśloną szczęśliwą przyszłością z ukochanym mężczyzną, kiedy na jej drodze staje grasujący we Wrocławiu seryjny morderca. Zbrodniarz czerpiący z historii miasta punktuje najważniejsze grzechy jego mieszkańców. Ciała zostają porzucone w publicznych miejscach, a zuchwały oprawca coraz śmielej pogrywa sobie z policją. Intryga brzmi naprawdę interesująco, zawiązanie akcji potrafi wciągać, a plot twist można uznać za zaskakujący. Szkoda tylko, że cała opowieść znalazła się w rękach niewłaściwego reżysera….

plagi breslau

Bohaterowie są narysowani grubą kreską. Helena to mrukliwa policjantka z wygoloną głową, która przedziwnym półszeptem odburkuje na wszystkie pytania. Kożuchowska recytuje swoje kwestie w dobrze znanym Vegowskim stylu, nadając im jednostajny rytm i ton. Towarzyszy jej w tym Daria Widawska jako warszawska policjantka. Obie noszą w sobie jakąś zadrę, skrywają tajemnicę i mają potencjał na pełnokrwiste bohaterki. Niestety Patryk Vega lubi się bawić w efektowne rozwiązania i wrzuca do swoich filmów rozbuchane sceny, które nie zawsze są potrzebne.

Plagi Breslau to nadal przaśna i wulgarna rozrywka niskich lotów. Vega epatuje przemocą, nie unika dosłowności i naturalistycznych obrazków, które niewiele wnoszą, ale istnieją dla samego istnienia. Dostajemy możliwość podziwiania rozczłonkowanych zwłok, zbliżenia na pokaleczone ciała i pokaźną liczbę bluzgów, które są rzucane na prawo i lewo bez wyraźnej reguły i sensu. Zaskoczeniem jest zdobycie się Kożuchowskiej na autoironię, kiedy w jednej z pierwszych scen wjeżdża samochodem w kartony. To jeden z takich intertekstualnych smaczków, reszta jest pełna dosłowności, brzydoty i rozmachu, bez którego reżyser nie może się obyć.

plagi breslau

Ten film mógł być dobrze skonstruowanych thrillerem. Historia samotnego mściciela, który wymierza sprawiedliwość za wszystkie swoje krzywdy jest gęsta od stłumionych emocji i ponurego klimatu. Patryk Vega postawił jednak – jak zwykle – na efektowne zagrania, okropnie brzmiące dialogi i przedziwne wybory obsadowe. Plagi Breslau to film, który niczym nie jest w stanie zaskoczyć. Vega pozostaje w formie.

Related Posts

Warszawski bon vivant z bagażem doświadczeń i kieliszkiem w dłoni raczej nie wzbudza sympatii od...

Mam taką przypadłość, że jak już coś zacznę oglądać, to muszę skończyć. Staram się dawać szansę...

Lubię bajkowe opowieści, w których dziewczynki są w centrum i samodzielnie pokonują przeszkody....

Leave a Reply