Komedia o samobójstwie? Brzmi ryzykownie! Jednak Paolo Genovese (twórca takiego hitu jak Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie) potrafi doskonale balansować między powagą a humorem, by opowiadać o rzeczach ważnych. Pierwszy dzień mojego życia staje się pogodną przypowieścią o odchodzeniu, poszukiwaniu celu w życiu i umiejętnej zmianie perspektywy, by dostrzec to, co niewidzialne. Bywa banalnie i nieco naiwnie, ale ze sporą dawką empatii i ciepła.
Pierwszy dzień mojego życia: komedia o odchodzeniu
Tajemniczy mężczyzna (Toni Servillo) pojawia się w życiu czwórki bohaterów w najmniej dogodnym momencie. W chwili, gdy chcą pożegnać się z tym światem, zaprasza ich na tydzień do hotelu, gdzie są zawieszeni między życiem a śmiercią. Siedem dni to okazja, by na spokojnie przyjrzeć się sobie i zweryfikować podjętą decyzję. Tym razem mężczyzna staje się przewodnikiem czwórki samobójców: nieradzącej sobie z żałobą policjantki (Margherita Buy), niepełnosprawnej byłej gimnastyczki (Sara Serraiocco), mówmy motywacyjnego, który sam stracił sens (Valerio Mastandrea) i chłopca, który za sprawą rodziców stał się popularnym influencerem (Gabriele Cristini). Kompletnie różni sięgają po ostateczne rozwiązanie. Radykalny krok można jeszcze odwrócić. Ich przewodnik po niedoszłym życiu zrobi wszystko, by przywrócić im chęć do dalszego budowania przyszłości.
Przeczytaj także: Sytuacja awaryjna
Pierwszy dzień mojego życia opiera się na bardzo prostym koncepcie. który dość zero jedynkowo podchodzi do przedstawionego problemu. Genovese mówi o tym, że wystarczy zmienić perspektywę, poznać odpowiednich ludzi i stawiać czoła wyzwaniom, by zmienić decyzję. Jest w tym filmie sporo naiwności i uproszczeń. Czasami brakuje psychologicznej głębi. Podkreślenia złożoności problemów, z którymi zmagają się bohaterowie. Na szczęście twórcy nie trywializują samobójstwa, starają się nie iść na skróty i przybierają różne perspektywy. Nasi samobójcy zmagają się z odmiennymi trudnościami: samotność, depresja, strach czy internetowy hejt. Każdy z nich zasługuje na uwagę i zrozumienie.
Przeczytaj także: Właściciele
Paolo Genovese nie tworzy filmu dla osób, które zmagają się z depresją czy mają myśli samobójcze. To nie jest poradnik, jak radzić sobie z trudnymi emocjami. Nie doszukujmy się w nim recept na problemy psychiczne. To raczej słodko-gorzka opowieść o osamotnieniu, poszukiwaniu recept do lepszego zrozumienia siebie i dawaniu sobie szansy. Pierwszy dzień mojego życia jest dobrze wyważoną komedią, która potrafi bawić, ale też wzruszać. Genovese potrafi pociągać za emocjonalne struny z zachowaniem dobrego smaku. Bywa naiwny, ale opowiada z lekkością i urokiem.
daję 6 łapek!